– Myślę, że pan Czarzasty jest przyzwyczajony do marksistowskich metod działania. Sądzę, że warto dyskutować o tym, czym jest Konwencja stambulska, a czym nie jest. Otóż ten dokument formułuje pewne cele. Raczej nikt normalny nie jest zwolennikiem przemocy domowej czy przemocy wobec kobiet i to pierwsza sprawa, najważniejsza - powiedział wiceminister sprawiedliwości, dr Marcin Romanowski. Był on dziś gościem redaktora Adriana Stankowskiego w programie „Wolne głosy” na antenie Telewizji Republika.
Na początku polityk był pytany o słowa Włodzimierza Czarzastego, który rozmowie z Polskim Radiem 24 powiedział: - Stawiam tezę, że kto jest za gwałtem, biciem (...), jest za tym, by wycofać konwencję antyprzemocową.
– Myślę, że pan Czarzasty jest przyzwyczajony do marksistowskich metod działania. Sądzę, że warto dyskutować o tym, czym jest Konwencja stambulska, a czym nie jest. Otóż ten dokument formułuje pewne cele. Raczej nikt normalny nie jest zwolennikiem przemocy domowej czy przemocy wobec kobiet i to pierwsza sprawa, najważniejsza- ocenił Romanowski.
– Polski system prawny z naddatkiem realizuje standard ochrony osób pokrzywdzonych przemocą domową, skutecznie ściga sprawców tej przemocy. Kobiety są najczęściej obiektem tego typu ohydnej przestępczości i nie kto inny jak rząd Zjednoczonej Prawicy i MS przygotowały i przeprowadziły w parlamencie rozwiązania, które powodują, że Polska ma najwyższy na świecie standard ochrony przed przemocą domową. Mówię tu o tzw. ustawie antyprzemocowej, ale tak naprawdę chodzi o natychmiastowy nakaz opuszczenia mieszkania przez sprawcę tej przemocy. To, co mówi pan Czarzasty jest kłamstwem, manipulacją, czymś wyjątkowo obrzydliwym - stwierdził wiceminister.
– Wypowiedzenie konwencji wiele zmieni we wsparciu dla ofiar przemocy domowej, przyczyni się do tego, że ten system będzie lepszy i lepiej zorganizowany. W swojej warstwie ideologicznej konwencja wprowadza kompletne zamieszanie pojęciowe, np. gender, czyli rodzaj: jako płeć społeczno-kulturowa i wskazuje, że to jest właśnie przyczyną przemocy. Nie alkohol, narkomania, hazard, seksualizacja obrazu kobiety w mediach czy wszechobecna pornografia, tylko jakieś rzekome uwarunkowania społeczne - dodał.
– Gdy popatrzymy na to, jak powstawała konwencja stambulska, to do 2009 r. jej projekt wyglądał całkiem normalnie. Dopiero kiedy do pracy włączyły się organizacje gejowskie, projekt i ostateczny kształt nabrały wyrazu de facto manifestu ideologicznego. Manifestu neomarksistowskiego, gdzie jest mowa o przeoraniu ostatecznie naszej cywilizacji w kierunku gender. Wydźwięk artykułu 14. w interpretacji komitetu, który zajmuje się stosowaniem tej konwencji jest w ostateczności taki, że szkoła, a także cała edukacja pozaszkolna, media, sport, kultura, powinny realizować systematyczny plan indoktrynacji, de facto deprawacji, w duchu ideologii gender, w duchu ideologii środowisk homoseksualnych - podkreślił dr Marcin Romanowski.
– Każda instytucja miałaby obowiązek w sposób systematyczny prowadzić tego typu ideologizację, co jest sprzeczne z konstytucją - ocenił rozmówca redaktora Stankowskiego.