W Demokratycznej Republice Konga dorośli i dzieci wydobywają kobalt gołymi rękami, zarabiając dolara dziennie. W tej części świata pozyskuje się niemal 70 proc. światowej produkcji kobaltu używanego w bateriach litowo-jonowych stosowanych w telefonach komórkowych, laptopach i samochodach elektrycznych.
W związku z tym, że złoża kobaltu w dużej mierze znajdują się często tuż pod powierzchnią ziemi, coraz więcej produkcji pochodzi z około 150 tys. tzw. rzemieślniczych kopalń, w których dorośli i dzieci wydobywają to ręcznie.
Według różnych szacunków od 25 do 40 proc. kobaltu w DRK wydobywane jest w takich nieformalnych kopalniach. Zatrudniają one około 12 milionów osób, czyli ponad 13 proc. populacji kraju. Większość z nich zajmuje się pozyskiwaniem niklu i miedzi oraz będącego produktem ubocznym ich wydobycia kobaltu.
Dzieci w wieku 15 lat i starsze mogą legalnie wykonywać lekkie prace, jednak połowa tych pracujących w kopalniach wydobywających kobalt wykonuje pracę ciężką i niebezpieczną. Nieletni pracują nawet 12 czy 24 godziny, nosząc worki wypełnione kruszcem i zarabiając od jednego do dwóch dolarów dziennie.
Według danych UNICEF w 2014 r. - ostatnich dostępnych danych na ten temat - co najmniej 40 tys. dzieci pracowało w kopalniach w DRK, z których w wielu wydobywa się kobalt. Należy pamiętać, że od tego czasu wydobycie tego drogiego metalu zwiększyło się o ponad 50 proc. Wcześniejsze dane UNICEF podają też, że w DRK pracowało ponad 30 proc. dzieci między 5 a 14 rokiem życia, z czego trzecia część w przemyśle wydobywczym.
Co roku odnotowywanych jest co najmniej kilkadziesiąt zgonów w kopalniach rzemieślniczych, które są niezwykle niebezpieczne i często zawalają się. Wiele wypadków nie jest nigdzie zgłaszanych, a ciała ofiar pozostawiane są pod ziemią.