- To jest borowiec wielki, "Olesia". Jest przeze mnie wychowana od zera, mama jej nie chciała wychowywać. Zjadły by nas owady, gdyby nie nietoperze - mówi Barbara Górecka.
Aktualnie w schronisku przebywają czterdzieści dwa osobniki, które wymagają karmienia i intensywnej opieki. 

- I w ludziach i w środkach materialnych. Są to ręczniki i rękawiczki jednorazowe, pipety. Potrzebuję pieniędzy na weterynarzy - mówi Górecka o rodzaju pomocy jakiej potrzebuje schronisko.

Gdy nietoperze będą mogły samodzielnie się żywić owadami, nastąpi wypuszczanie ich na wolność.

Radio Szczecin