Przedstawiciele Polski, USA i innych państw zachodnich podczas poniedziałkowej dyskusji na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ oskarżyły Rosję o zagrażanie porządkowi międzynarodowemu. Rosja, wspierana przez Białoruś oraz częściowo przez Chiny, odrzucała oskarżenia, sama zarzucając Zachodowi wywoływanie paniki.
Poniedziałkowa debata była pierwszym posiedzeniem Rady Bezpieczeństwa poświęconym kryzysowi związanemu ze zgromadzeniem przez Rosję ponad 100 tys. wojsk przy granicach z Ukrainą i na Krymie. Debata odbyła się wbrew sprzeciwowi Rosji i Chin; przedstawiciel Moskwy Wasilij Nebenzia stwierdził, że sama dyskusja na ten temat prowokuje napięcia, zaś ambasador Chin określił ją jako przykład „megafonowej dyplomacji".
Ambasador USA Linda Thomas-Greenfield stwierdziła, że obecna sytuacja jest „tak wyraźnym i znaczącym zagrożeniem dla pokoju i bezpieczeństwa, jak tylko sobie można wyobrazić", zaś rosyjska agresja zagraża nie tylko Ukrainie, ale też całej Europie i porządkowi międzynarodowemu, którego strzec ma ONZ.
Dyplomatka stwierdziła, że USA mają informacje wskazujące, że Rosja ma ponad 100 tys. żołnierzy przy granicach z Ukrainą i zamierza rozmieścić ok. 30 tys. żołnierzy na Białorusi do końca lutego. Dodała, że towarzyszą temu agresywne żądania Rosji, rozprzestrzenianie dezinformacji i propaganda przedstawiająca Ukrainę i Zachód jako agresora.
- Jeśli Rosja ponownie napadnie Ukrainę, nikt z nas nie będzie mógł powiedzieć, że tego nie przewidział. A konsekwencje będą przerażające - powiedziała Thomas-Greenfield. Dodała, że jeśli Rosja nie skorzysta z dyplomatycznego sposobu rozwiązania sporu, „świat będzie wiedział, dlaczego i kto jest za to odpowiedzialny".
W podobnym tonie wypowiadali się przedstawiciele innych państw zachodnich, w tym Wielkiej Brytanii, Francji, Polski i Litwy. Zastępca ambasadora Wielkiej Brytanii James Kariuki stwierdził, że ruchy rosyjskich wojsk wokół Ukrainy nie są rutynowym rozmieszczeniem, lecz największym tego typu działaniem od wielu lat.
Przedstawiciel Rosji Wasilij Nebenzia odrzucał wszelkie oskarżenia pod adresem Rosji, twierdząc że sam fakt dyskusji ruchów rosyjskich wojsk wewnątrz swojego terytorium stanowi „niedopuszczalną ingerencję w wewnętrzne sprawy Rosji". Kwestionował też podawane przez Zachód i Ukrainę liczby żołnierzy zgromadzonych i oskarżał USA i resztę państw o prowokowanie „histerii" i „paniki" dotyczącej możliwej wojny.
Rosjanin nie usłyszał na żywo odpowiedzi swojego ukraińskiego odpowiednika, bo wcześniej wyszedł z sali i w czasie przemówienia rozmawiał na zewnątrz z dziennikarzami.