150 tysięcy pracowników gastronomii brakuje we Włoszech po ponad roku pandemii i miesiącach lockdownu — poinformowała w sobotę federacja usług. Jak wyjaśniono, od początku koronakryzysu wiele osób zatrudnionych dotąd w barach i restauracjach zmieniło pracę.
Dane te zostały ogłoszone w związku z wejściem w nową fazę łagodzenia restrykcji w gastronomii począwszy od 1 czerwca. Od wtorku możliwa będzie obsługa również wewnątrz lokali, a nie, jak od 26 kwietnia do końca maja wyłącznie w ogródkach.
Na progu lata zostanie otwartych następnych 160 tysięcy lokali, które z braku miejsc i stolików na zewnątrz nie mogły działać w dotychczasowym reżimie sanitarnym. To 46 procent podmiotów tej branży.
Włosi pragną odzyskać swoje życie
- To były dramatyczne miesiące dla sektora gastronomii, ale nareszcie zaczynamy patrzeć z ufnością — podkreślił dyrektor generalny federacji usługodawców Roberto Calugi. „W kraju panuje wielka wola, by ruszyć z miejsca. Włosi pragną odzyskać swoje życie i wrócić do miejsc, gdzie się ono toczy” — dodał.
Zwrócił następnie uwagę na kolejny problem, z jakim zmaga się branża; brak kelnerów, profesjonalnych kucharzy i barmanów, a także pomocników.
Brakuje rąk do pracy
- Nie zgłosiło się do pracy około 150 tysięcy osób. To przede wszystkim 120 tysięcy zawodowców zatrudnionych na czas nieokreślony, którzy w ciągu minionego roku z powodu zbyt wielu ograniczeń dla naszej działalności woleli zmienić pracę i zerwali kontrakty — wyjaśnił Calugi. Do tej liczby należy według niego dodać ponad 20 tysięcy osób, które przyjęto na czas określony, a obecnie z powodu niejasnej przyszłości zamiast powrotu do pracy wolą dalej korzystać z zapomóg.
Dlatego, zdaniem przedstawiciela federacji, rząd musi zapewnić branżę gastronomiczną, że jej obecne pełne otwarcie jest nieodwracalne.