Burmistrzowie miast z regionów na północy Włoch protestują przeciwko nakładanemu na nich obowiązkowi przyjmowania coraz większej liczby migrantów w lokalnych ośrodkach, bo to rujnuje ich budżety - informuje dziennik "La Stampa". To rezultat masowej fali migracyjnej. Od początku roku przybyło już ponad 100 tysięcy migrantów; dwa razy więcej niż przed rokiem.
Gazeta zaznacza, że buntują się burmistrzowie miast w Lombardii, Wenecji Euganejskiej i Emilii-Romanii, wywodzący się przede wszystkim z koalicyjnej Ligi. Czują się pozostawieni sami sobie.
Sprawa migracji staje się przedmiotem coraz ostrzejszego politycznego sporu w kraju i to nie między koalicją a opozycją, ale wewnątrz większości rządowej. Ma to miejsce w momencie, gdy we Włoszech doszło do największego od siedmiu lat wzrostu liczby migrantów przypływających na wybrzeża. Są oni następnie kierowani do ośrodków pobytu, również na północy. Burmistrzowie zarzucają rządowi w Rzymie, że obarczając lokalne administracje obowiązkiem przyjmowania migrantów, także nieletnich, zmusza je do wydatków pustoszących ich budżety.
"La Stampa" podaje przykład Lombardii: pod koniec lipca w ośrodkach było tam ponad 16 tysięcy migrantów, o około 2100 więcej niż miesiąc wcześniej i o 5400 więcej niż w tym samym okresie przed rokiem. W połowie sierpnia liczba migrantów przybyłych do Włoch przekroczyła 100 tysięcy. Codziennie dociera od kilkuset do ponad tysiąca osób.
W piątek od początku dnia na wyspę Lampedusa przypłynęło 10 łodzi z ponad 350 osobami. W czwartek dotarło tam prawie 800 migrantów na pokładzie 21 łodzi. Głównym punktem przerzutu migrantów na wybrzeża Włoch jest Tunezja.