Niemal cztery lata po wszczęciu postępowania i tydzień po zaprzysiężeniu po raz piąty na stanowisku szefa rządu premier Izraela Benjamin Netanjahu stanie w niedzielę przed sądem, oskarżony o korupcję, defraudację i nadużycie zaufania.
Niedzielna rozprawa będzie polegała na odczytaniu aktu oskarżenia i potwierdzeniu przez Netanjahu zrozumienia zarzutów, co jest wymogiem izraelskiego prawa. Jednak dopiero za kilka miesięcy rozpocznie się przedstawienie przez prokuraturę dowodów i 333 świadków prokuratury - podaje telewizja Keszet 12.
Portal The Times of Israel przypomina, że Netanjahu zapisał się w historii swojego kraju w 1996 r. jako najmłodszy, a w 2019 r. jako najdłużej urzędujący szef rządu. Teraz jest również pierwszym izraelskim premierem postawionym w stan oskarżenia podczas pełnienia urzędu.
Grozi mu do 10 lat więzienia, jeśli zostanie skazany za korupcję, i do trzech lat za defraudację i nadużycie zaufania. W Izraelu wyrok skazujący dla tak wysokiego rangą polityka nie jest nieprawdopodobny, zważywszy, że w 2015 r. poprzedni premier Ehud Olmert trafił do więzienia za korupcję, a w 2011 r. były prezydent Mosze Kacaw rozpoczął odsiadywać karę m.in. za gwałty.
Istnieje możliwość zakończenia procesu ugodą, chociaż na razie prawicowy premier i jego otoczenie odrzucają to rozwiązanie. Jednak biorąc pod uwagę, że 90 proc. spraw w Izraelu kończy się wyrokiem skazującym, nie można wykluczyć, że strony dojdą do porozumienia, którego celem może być usunięcie z aktu oskarżenia zarzutu korupcji - zwraca uwagę Keszet 12.
Dziennik "Haarec" przypomina, że mecenas Micha Fetman, zanim dołączył do zespołu obrońców Netanjahu, powiedział w grudniu ub.r., że ze względu na koszty wizerunkowe zalecałby premierowi ugodę z opcją ułaskawienia przez prezydenta. Na razie jednak obóz polityczny Netanjahu skupia się na dyskredytowaniu wiarygodności prokuratora generalnego Awichaja Mandelblita, przypominając sprawę z 2010 r., w której podejrzany był on o utrudnianie śledztwa.
W licznych sondażach mniej więcej połowa izraelskich wyborców wielokrotnie wyrażała ufność, że premier jest niewinny, lub przekonanie, że jego zalety jako lidera przeważają nad wagą wykroczeń, o które się go oskarża - przypomina ustosunkowany krytycznie wobec Netanjahu The Times of Israel. Jednak prawicowy publicysta dziennika "Israel Hajom" Amnon Lord zwraca uwagę, że "wielu postrzega (proces) jako próbę unieważnienia wyniku wyborów, próbę (...) osiągnięcia za pomocą sądu tego, co nie stało się możliwe w sposób demokratyczny".
Z kolei nad tym, czy tak medialny proces, jak ten, który czeka Netanjahu, może być procesem sprawiedliwym, ze względu na możliwe naciski wywierane na sędziów czy świadków, zastanawia się w "Israel Hajom" uznany prawnik Doron Menasze. Dotychczasowe działania prokuratury, m.in. nielegalne i jak dotąd niewyjaśnione przecieki do prasy czy ogłoszenie aktu oskarżenia w formie wydarzenia medialnego, nie przysporzyły jej popularności wśród opinii publicznej - zauważa na łamach tej gazety badaczka Limor Samimian-Darasz.
Netanjahu oskarżony jest w trzech sprawach. Pierwsza dotyczy przeprowadzania przychylnych dla izraelskiej firmy telekomunikacyjnej Bezek i wartych ok. 500 mln dolarów zmian w prawie w zamian za pozytywne przedstawianie małżeństwa Netanjahów w należącym do Bezeku portalu informacyjnym Walla. Premier został tutaj oskarżony o korupcję, defraudację i nadużycie zaufania. Jak zauważa serwis telewizji Reszet 13, są to zarzuty najpoważniejsze i jednocześnie najtrudniejsze do udowodnienia.
W drugiej sprawie, w związku z którą Netanjahu został oskarżony o defraudację i nadużycie zaufania, prokuratura twierdzi, że premier i jego żona Sara nielegalne przyjęli prezenty, w tym luksusowe cygara i szampany, od znajomych biznesmenów o wartości ok. 200 tys. dolarów. Według Reszet 13 jest to najtrudniejsza sprawa dla Netanjahu, który nie zaprzecza jej przedmiotowi, ale twierdzi, że otrzymywanie podarków od przyjaciół nie jest niezgodne z prawem.
Trzecia sprawa dotyczyć ma umowy między Netanjahu a Nonim Mozesem, właścicielem izraelskiego dziennika "Jediot Achronot" i portalu Ynet. W zamian za korzystne przedstawienie premiera i jego rodziny w tych tytułach Netanjahu miał oferować zmiany w prawie, które spowolniłyby rozwój konkurencyjnej gazety, "Israel Hajom". Netanjahu został w związku z tym oskarżony o defraudację i nadużycie zaufania, natomiast Mozes o oferowanie łapówki.
Według izraelskiego prawa oskarżony szef rządu musi zrezygnować jedynie wtedy, gdy zostanie skazany, a wyrok będzie podtrzymany w procesie odwoławczym, który może ciągnąć się latami.