Prorosyjscy separatyści, którzy twierdzą, że stanowią część samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej we wschodniej Ukrainie, zaapelowali w poniedziałek do prezydenta Rosji Władimira Putina o obronę przed rządowymi siłami ukraińskimi.
- Domagamy się od Rosji, by nas chroniła i nie pozwoliła na ludobójstwo ludności Donbasu. Domagamy się od prezydenta Putina, by nam pomógł - oświadczył na konferencji prasowej w siedzibie władz miejskich Słowiańska lider separatystów Wiaczesław Ponomariow.
Media odnotowują, że siły lojalne wobec Kijowa są niewidoczne w regionie mimo ogłoszenia przez władze operacji antyterrorystycznej. Ponomariow zaznaczył, że władze centralne wysłały w poniedziałek około "tysiąca najemników i czołgi" w celu przywrócenia kontroli nad Słowiańskiem, który od soboty rano jest w rękach separatystów.
-Walczymy przeciwko nazistom - mówił Ponomariow, apelując do mieszkańców, by nie poddawali się panice. Jak zapowiedział, "siły samoobrony Donieckiej Republiki" będą bronić się przed "juntą, która doszła do władzy w Kijowie w następstwie zamachu stanu przeprowadzonego na wniosek Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej".
Rano prorosyjscy separatyści we wschodnich obwodach - donieckim i ługańskim - odrzucili postawione przez władze Ukrainy ultimatum w sprawie złożenia broni i opuszczenia okupowanych budynków państwowych. Termin ultimatum upłynął o godz. 8 czasu polskiego.
Na Ukrainie ogłoszono operację antyterrorystyczną, w którą zgodnie z dekretem pełniącego obowiązki prezydenta Ołeksandra Turczynowa, ma być zaangażowane wojsko. Władze Ukrainy oskarżają o kierowanie wydarzeniami na wschodzie kraju służby specjalne Federacji Rosyjskiej.