Ojcu Garriguesowi, który bardzo ceni Tolkiena, słynna trylogia jawi się jako wyobrażeniowa projekcja hierarchii anielskiej, z całym kosmicznym pęknięciem dobra i zła. Jego zdaniem Tolkien, jako głęboko wierzący katolik i świetnie zorientowany w mitologiach świata profesor oxfordzki, świadomie porusza tu najgłębsze pokłady naszej psychiki - czytamy w recenzji Herberta Oleschko w michalickim dwumiesięczniku "Któż Jak Bóg".
Ojciec Garrigues to znany we Francji dogmatyk, dominikanin, autor licznych dzieł z zakresu teologii duchowości, m.in. Dieu sans idée du mal [Bóg bez idei zła] i À l’heure de notre mort [W godzinie naszej śmierci]. Już we wstępie omawianej książki wyjaśnia, że swego czasu prowadził konferencje dla małej grupy przyjaciół, których interesowały zagadnienia związane z aniołami.
Jeden ze słuchaczy, ojciec Jean-Marie Baguenard zafascynował się tymi pogadankami do tego stopnia, że zechciał je przepisać i zainspirować do opublikowania w formie książkowej. Ojciec Garrigues postanowił wydać te teksty w pierwotnej postaci, a zatem nie obciążać ich aparaturą naukową i ocalić klimat twórczych spotkań, duchowej i intelektualnej uczty, dzięki czemu czytany tekst posiada swoisty styl, bliższy medytacji niż naukowemu dyskursowi.
Coraz trudniej o anioła?
Paradoksalnie człowiek współczesny poznaje coraz lepiej świat i otaczający kosmos, a mimo to czuje się w nim coraz bardziej obco, jest wyalienowany. W kulturach pierwotnych ludzie dysonowali naiwnym, często magicznym postrzeganiem świata, ale dzięki temu czuli z nim głęboka duchową więź, którą zdaje się tracić coraz bardziej człowiek współczesny. Bogaty politeistyczny kosmos tych kultur jest wyrazem kultu tych niebiańskich mocy duchowych, które współczesne chrześcijaństwo zdaje się odczuwać w sposób coraz słabszy, a jednocześnie nieświadomie ich łaknie.
Tradycyjnie już od wielu pokoleń mamy coraz większe trudności w identyfikacji poruszeń i objawień anielskich od przejawiania się samego Boga. Zarówno w Starym jak i Nowym Testamencie wyraźnie wyczuwalna jest ambiwalencja między obecnością Boga, a obecnością anielską. I nic w tym dziwnego, ponieważ aniołowie (mowa o tych dobrych) zawsze ukazują jako nośnicy idei i przesłań Bożych, a zatem oni sami pozostają dyskretni i transparentni. Tę niewidzialność i anielską chęć bycia anonimowymi przekaźnikami Bożymi, autor podkreśla w książce wielokrotnie i czyni to na różne pomysłowe sposoby, pisze np. o anielskim lęku przed byciem przeszkodą dla objawiającego się Boga, pisze o aniołach jako o lampach-oczach Boga.
Druga podstawowa sprawa niezbędna do zrozumienia świata anielskiego, to zdaniem Ojca Garriguesa pamiętanie o tym, iż aniołowie są mediatorami, tzn. nosicielami Bożego imienia, objawiają prawdy i wolę Boga, przy czym bardziej są skoncentrowani na służeniu Bogu i kontemplowaniu Go, niż na nakłanianiu ludzi do dobra, tzn. do zrealizowania przez ludzi zaproponowanych inspiracji.
Szatańskie dramaty
Autor rozważań wielokrotnie podkreśla w książce znaczenie liturgicznej posługi aniołów: to cherubińskie nieustanne czuwanie przy tronie, serafińskie powtarzanie Święty Święty Święty. Ta niebiańska liturgia aniołów jest bardzo mocno wyeksponowana w pierwotnym judaizmie i podobnie ma się rzecz we wczesnym chrześcijaństwie. Będąc zorientowani liturgicznie na Boga, aniołowie posiadają przy tym perfekcyjną podzielność uwagi, bo posłani przez Boga jednocześnie chronią ludzi.
Wszelkie rozważania o metafizyce anielskiej są bezproduktywne, bo skoro nie posiadają ciał, nie sposób o nich nic konkretnego i pewnego powiedzieć, nie jesteśmy w stanie ich opisać. Możemy tylko dokonać konkluzji, że słowo „duch” określa naturę anielską, a posłannictwo jest ich funkcją – jako tacy pozostają dobre duchy najbliżej trzeciej osobie Trójcy Świętej, tzn. Duchowi Świętemu. Autor omawia posłannictwo anielskie, koncentrując się na kilku perykopach biblijnych, np. „Aniołowie są duchami liturgicznymi, posłanymi do służby (diakonia) tym, którzy mają odziedziczyć Zbawienie” (Hbr 1,14).
Interesująco objaśnia ojciec Garrigues dramat aniołów upadłych. Grzech Lucyfera nie był sprzeciwem wobec potęgi Boga, bardziej wynikał z zazdrości i sprzeciwu, aby ludzie mogli dostąpić zaszczytu i wyróżnienia ponad doskonalsze byty anielskie. Nie rozumiejąc do końca tajemnicy grzechu anielskiego (zrozumiemy to dopiero kiedy nadejdzie „pełnia czasu”), powinniśmy zachować wobec tego dramatu szacunek. Walka między Szatanem a ludźmi może być prowadzona jedynie w imieniu i przy pomocy Boga: w tym miejscu Garrigues przypomina wezwanie michałowe: „Niech Pan cię skarci”.
***
Generalnie swoje refleksje nad tajemnicami dobrych duchów autor pozostawia wielokrotnie otwarte i zaprasza czytelników do samodzielnego zgłębiania i rozważania. Aniołowie, mimo iż zostali wypchnięci przez rozum i jako tacy nie mogą być przedmiotem oglądu intelektualnego, nadal fascynują nasza nieświadomość, ich obecność odczuwana jest intuicyjnie, często wracają w sztuce, czego przykładem jest niebywała kariera mitologicznej tolkienowskiej sagi Władca pierścieni, tylko pozornie wykreowanej w wyobraźni artysty. Ojcu Garriguesowi, który bardzo ceni Tolkiena, słynna trylogia jawi się jako wyobrażeniowa projekcja hierarchii anielskiej, z całym kosmicznym pęknięciem dobra i zła. Jego zdaniem Tolkien, jako głęboko wierzący katolik i świetnie zorientowany w mitologiach świata profesor oxfordzki, świadomie porusza tu najgłębsze pokłady naszej psychiki.