W Brukseli po godz. 11 w sobotę rozpoczął się drugi dzień obrad na szczycie UE. W piątek, pomimo 14 godzin rozmów w różnych formatach, przywódcy nie zdołali porozumieć się w sprawie wieloletniego budżetu i funduszu odbudowy po kryzysie związanym z koronawirusem.
W efekcie w piątek przed północną szef Rady Europejskiej Charles Michel zdecydował o zakończeniu obrad i przywódcy rozjechali się do swoich hoteli.
Jednym z niewielu, którzy spotkali się tuż po północy z dziennikarzami, był premier Mateusz Morawiecki. Powiedział, że rozmowy w sprawie wielkości budżetu UE na lata 2021-2027 i funduszu obudowy w zasadzie nie ruszyły z miejsca. "Cały czas nie wiemy, ile jest pieniędzy na stole. Może jutrzejszy dzień przybliży nas do rozwiązania tej zagadki" - przekazał Morawiecki w nocy polskim dziennikarzom w Brukseli.
Szef rządu dodał, z dużą dozą prawdopodobieństwa ani w sobotę, ani w niedzielę nie dojdzie do ostatecznych uzgodnień w sprawie budżetu UE i funduszu odbudowy. To oznaczałoby, że Michel może jeszcze w lipcu zwołać kolejny szczyt UE.
Wcześniej niemiecka kanclerz Angela Merkel, która obchodziła w Brukseli swoje 66. urodziny, również ostrożnie podchodziła do szans na porozumienie, przewidując - jak to ujęła - "bardzo, bardzo trudne negocjacje".
Przewodniczący Michel, próbując przełamać impas, zorganizował w sobotę rano śniadanie, w którym wzięli udział: kanclerz Merkel, prezydent Francji Emmanuel Macron, premier Włoch Giuseppe Conte, premier Hiszpanii Pedro Sanchez i premier Holandii Mark Rutte.
Ten ostatni odrzucił w piątek kompromisową propozycję w sprawie podejmowania decyzji dotyczących wypłacania funduszy na walkę z kryzysem najmocniej dotkniętym nim krajom. Haga domagała się jednomyślności Rady UE w sprawie zatwierdzania krajowych planów odbudowy, ale takie postulaty odrzucają państwa południa Europy.
Z kolei kanclerz Austrii Sebastian Kurz ogłosił wieczorem, że jego rząd nie przyjmuje planu odbudowy gospodarek państw UE w obecnej formie. Wiedeń sprzeciwia się temu, by w instrumencie tym aż 500 mld euro stanowiły granty, a tylko 250 mld euro pożyczki.
W grupie państw oszczędnych, poza Austrią i Holandią, są jeszcze Dania i Szwecja. Jednak problemy mają nie tylko te kraje. Polska, ale też Francja i szereg innych krajów domaga się likwidacji rabatów od składek, jakie mieliby dostać najwięksi płatnicy.
Porozumienia nie ma też w sprawie wielkości budżetu na lata 2021-2027. Zgodnie z najnowszą propozycją wieloletnie ramy finansowe tego budżetu miałyby opiewać na 1,074 bln euro, ale i tu "oszczędni" chcieliby cięć.