Władze Chile zdecydowały o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w wyniku trzęsienia ziemi, które w środę nawiedziło zachodnie wybrzeże Ameryki Południowej. Około miliona osób zostało ewakuowanych ze swoich domów, władze potwierdziły też śmierć kilkunasta osób w wyniku wstrząsów.
Zachodnie wybrzeże Ameryki Południowej, podobnie jak Ameryki Północnej, leży w tzw. pacyficznym pierścieniu ognia, czyli w strefie wzmożonej aktywności sejsmicznej.
W wyniku środowego trzęsienia ziemi w stolicy Chile zakołysały się budynki, a ludzie w panice wybiegali na ulicę. Wstrząsy główne trwały około trzy minuty i miały siłę 8,3 w skali w Richtera, po nich nastąpiły trochę lżejsze wstrząsy wtórne.
Około miliona osób zostało ewakuowanych ze swoich domów. Jak podaje BBC News, aktualny bilans ofiar śmiertelnych to co najmniej 11 osób. Wiele osób trafiło do szpitali. Liczba ofiar rośnie, ponieważ służby ratownicze wciąż poszukują zaginionych, a w chaosie po trzęsieniu ziemi utrudniona jest też łączność.
W wyniku wstrząsów wiele budynków zostało zniszczonych, a w niektórych regionach brakuje prądu.
Po trzęsieniu ziemi, wybrzeże nawiedziła też fala w wysokości 4,5 metra, a władze Chile wydały ostrzeżenie dla całego regionu przed tsunami. Małe fale tsunami spowodowane wstrząsami dotarły aż na Alaskę.