Zdaniem niektórych środowisk w Niemczech, statystyki wskazujące wbrew faktom na wysoki odsetek przestępstw na tle antysemickim popełnianych przez samych Niemców, przynależących na przykład do organizacji neonazistowskich, są próbą odwrócenia uwagi od antysemityzmu ludności muzułmańskiej zamieszkującej Niemcy – twierdzi Olga Doleśniak-Harczuk, ekspert Instytutu Staszica. Rozmowę przeprowadził portal tvp.info.
– Zdaniem niektórych środowisk w Niemczech, statystyki wskazujące wbrew faktom na wysoki odsetek przestępstw na tle antysemickim popełnianych przez samych Niemców, przynależących na przykład do organizacji neonazistowskich, są próbą odwrócenia uwagi od antysemityzmu ludności muzułmańskiej zamieszkującej Niemcy. Z naciskiem na imigrantów, którzy przybyli do Europy Zachodniej z falą uchodźczą zapoczątkowaną latem 2015 roku – podkreśliła ekspert Instytutu Staszica.
– Osoby te często przenoszą nienawiść do Żydów i Izraela z własnych państw do Niemiec. Patrząc w ten sposób na fenomen wzrostu przestępstw o podłożu antysemickim, można doszukać się w tym pewnej prawidłowości. To nie jest bowiem tak, że Niemcy nagle stały się bardziej antysemickie – dodała.
Czytaj więcej: "Wzywam wszystkich obywateli aby w najbliższą sobotę założyli jarmułki". Władze Niemiec próbują walczyć z antysemityzmem
– Owszem, antysemityzm w Niemczech jest pewnym problemem, ale z pewnością jego źródło nie bije wyłącznie w środowiskach skrajnej prawicy. Jest on typowym zjawiskiem w kręgach skrajnej lewicy, pośród akademików, wykładowców, na uczelniach. Łączy się to z niechęcią do państwa Izrael i propalestyńskimi sympatiami wielu wykładowców i studentów. Jeżeli do tego dorzucimy niechęć do Izraela zaimportowaną z falą imigracji roku 2015, obraz będzie pełniejszy, ale niekompatybilny z ostatnimi statystykami pod względem rozpoznawania źródła antysemityzmu – zaznaczyła Olga Doleśniak-Harczuk.