O sprawie można przeczytać w niemieckim mainpost.de. W pomieszczeniach hodowlanych w Osthausen, w różnym stadium rozkładu leżało kilka tysięcy prosiąt. Sprawa wyszła na jaw w marcu 2019 roku. Badania podjęte w prowadzonym w sprawie śledztwie wykazały, że niektóre ze świńskich zwłok zalegają w budynkach nawet od 2015 roku!
Potężna hodowla świń głodzonych przez rolnika z Osthausen - między Frankfurtem a Norymbergą to historia jak koszmaru. Choć sprawa jest szokująca, wcale nie spowodowała w UE skandalu. Ciekawe, czy podobnie byłoby, gdyby wydarzyła się w Polsce gdzie z jednej feralnej ubojni Komisja Europejska i niektóre media zrobiły sprawę międzynarodową.
Pierwsze sygnały dotyczące horroru zwierząt pojawił się kiedy w kwietniu 2018 roku. Wtedy niemiecki rolnik z Osthausen za pośrednictwem swojego prawnika zgłosił w biurze weterynaryjnym w Würzburgu sytuację kryzysową dotyczącą zwierząt hodowanych w gospodarstwie.
28-latek z niewiadomych powodów nie radził sobie z utrzymaniem hodowli. Gdy na miejscu pojawili się niemieccy urzędnicy, ich oczom ukazał się obraz, który ciężko jest opisać.
W halach hodowlanych, inspektorzy znaleźli bowiem zwłoki kilku tysięcy prosiąt, których szczątki rozkładały się tam od kilku lat. Zanim „gospodarz” zgłosił sprawę, martwe zwierzęta rozkładały się już od kilku lat.
Specjaliści stwierdzili, że większość zwierząt padła wcześniej niż relacjonował właściciel gospodarstwa. Najgorsze jest to, że jedną z przyczyn śmierci zwierząt nie była wcale choroba a głód.
Gospodarstwo, które stało się cmentarzyskiem zwierząt, była zagrożeniem dla okolicy. Osoby, które uczestniczyły w pracach utylizacyjnych musiały pracować w aparatach tlenowych i kombinezonach ochronnych.
Władze samorządowe ze względu na szybko podnoszącą się temperaturę powietrza, a wraz z nią powstanie zagrożenia epidemiologicznego, zdecydowała się na bezprzetargowe rozstrzygnięcie o natychmiastowym usunięciu i utylizacji rozkładających się tusz.
Najnowsza historia, która ma swoją kontynuację w maju 2019 r. to odwołanie się rolnika przeciw obciążeniu go kosztami w wysokości 200 000 euro (za prace utylizacyjne i dezynfekujące wykonane przez specjalistyczną firmę).
Tymczasem Sąd Administracyjny przyznał rację rolnikowi. Według sądu, pilność nie została spełniona, a czas na znalezienie tańszego oferenta w drodze przetargu był wystarczający.
Tymczasem to, co doprowadziło do śmierci zwierząt, nadal nie jest jednoznaczne. Eksperci mają zbadać szczątki padłych świń.
Aktualnie, prokurator w Würzburgu zdecydował się na oskarżenie przeciwko rolnikowi z powodu naruszenia ustawy o ochronie zwierząt. Maksymalna kara przewidziana przez niemieckie prawo za ten czyn wynosi 3 lata pozbawienia wolności.
Czytaj także:
Neonaziści bezkarni w Niemczech
Niemcy mają problem. Brak rąk do zbierania szparagów!