Moskiewska prasa podała wysokość honorariów gości występujących w rosyjskich propagandowych talk-show. Kwoty często są naprawdę imponujące. Jak informują dziennikarze, którzy przyjrzeli się tematowi, niektórzy przyjeżdżają na nagrania jak do pracy. Odgrywają tam różne role, często dyżurnych wrogów, wynosząc z tego duże korzyści majątkowe ale i ponosząc konsekwencje, będąc tam „chłopcami do bicia”- dosłownie i w przenośni.
Autorzy publikacji przyznają, że część ekspertów w politycznych talk-show nie otrzymują za to pieniędzy, jednak są i tacy, a należą do nich przede wszystkim zagraniczni uczestnicy, którzy dostają nawet do miliona rubli (ok 60 tys. zł) miesięcznie.
Mieszkający od ponad 20 lat w Rosji Amerykanin Michale Bohm czy ukraiński politolog Wiaczesław Kowtun mają zarabiać między 500 a 700 tys rubli miesięcznie. Nieco niższe, bo nie przekraczające pół miliona rubli miesięcznie dochody, ma uzyskiwać polski dziennikarz Jakub Korejba, ten jednak w Moskiwie bywa stosunkowo rzadko.
Duże zyski mogą wydawać się kuszące, jednak cena występu w takim programie może okazać się bardzo wysoka. Podczas programu „Wriemia pokażet” Artioma Szejnina, prowadzący zaatakował wspomnianego wcześniej Amerykanina Michaela Bohma, a w innym odcinku tego programu Aleksander Borodaj napadł na Wieczesława Kowtuna. Ukrainiec padł ofiarą ataku również w programie nadawanym przez TV Zwiezda, gdzie pochodzący również z Ukrainy dziennikarz Jurij Kot, który uciekł do Rosji po obaleniu Janukowycza, dwukrotnie uderzył pięścią swojego gościa.
Do incydentów w moskiewskich studiach telewizyjnych doszło również z Tomaszem Maciejczukiem pełniącym w rosyjskich programach rolę „dyżurnego Polaka” przedstawianego jako dziennikarz i politolog. W programie „Miesto Wstrieczi” na antenie telewizji NTV Maciejczyk porównał faszyzm do komunizmu co bardzo rozzłościło innego gościa, rosyjskiego redaktora Rusłana Ostaszkę. Ten zagroził, że za kolejną tego typu wypowiedź „da mu po mordzie”. A kiedy Polak w odpowiedzi oznajmił, że „ wasi dziadkowie to czerwoni faszyści” Rosjanin dotrzymał danego słowa. Bójkę przerwała ochrona.
Za ten incydent oprócz honorarium za program, Polak otrzymał odszkodowanie od rosyjskiej telewizji w wysokości 50 tys. rubli. Spowodowało to falę komentarzy w Internecie i spekulacji czy skandale i bijatyki, do których dochodzi na antenie, mają charakter spontaniczny. Możliwe jest, że są to sytuacje zaaranżowane. Zastosowany zabieg, miał by na celu, aby w politycznych dyskusjach z zagranicznymi uczestnikami uatrakcyjnić przekaz i nadać bardziej wyraźnego charakteru oraz rozgłosu.