We wtorek w 14 głównych portach na Wschodnim Wybrzeżu Stanów Zjednoczonych rozpoczął się strajk dokerów. Akcja zablokuje porty od stanu Maine aż po Teksas. Dokerzy domagają się lepszych płac i gwarancji zatrudnienia w obliczu automatyzacji pracy portów.
Jak przekazał związek zawodowy ILA, który zrzesza pracowników portowych, strajk jest wynikiem impasu w negocjacjach z firmą United States Maritime Alliance Ltd., głównym operatorem infrastruktury rozładunkowej w portach na Wschodnim Wybrzeżu i w Zatoce Meksykańskiej.
W poniedziałek związek zawodowy ILA i firma USMA podały, że powróciły do negocjacji, które rozpoczęły się w maju i dotyczą przede wszystkim poziomu płac i procesu automatyzacji pracy w portach. Jednak wygląda na to, że strony nie doszły na razie do porozumienia.
Po raz pierwszy od 50 lat kluczowe dla międzynarodowej żeglugi i handlu porty na Wschodnim Wybrzeżu USA i w Zatoce Meksykańskiej nie będą funkcjonować - napisał portal BBC. Choć prezydent USA Joe Biden ma możliwość zawieszenia strajku na 80 dni w celu prowadzenia negocjacji, to Biały Dom zapowiedział, że nie będzie na razie ingerował w akcję protestacyjna dokerów.
Firma doradcza Oxford Economics oceniła, że każdy tydzień strajku będzie kosztować amerykańskie PKB od 4,5 do 7,5 mld dolarów straty.
Źródło: Republika, PAP
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.