Referendum ws. członkostwa w UE przed 2017? Cameron sugeruje taką możliwość
Premier Wielkiej Brytanii David Cameron dał do zrozumienia, że byłby gotowy przyspieszyć zapowiedziane na 2017 r. referendum w sprawie członkostwa kraju w Unii Europejskiej, jeśli jego Partia Konserwatywna wygra majowe wybory parlamentarne.
Pod naciskami eurosceptycznego skrzydła we własnej Partii Konserwatywnej oraz pod wpływem wzrostu popularności antyunijnej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) Cameron obiecał, że doprowadzi do renegocjacji warunków brytyjskiego członkostwa w UE i przywróci Londynowi uprawnienia, których zrzekł się na rzecz Unii. Zapowiadał też, że w razie wygranej konserwatystów w maju referendum w tej sprawie odbędzie się w 2017 r.
– Jeśli uznam, że uda się to przeprowadzić wcześniej, byłbym zachwycony. Im szybciej będę mógł spełnić obietnicę renegocjacji i referendum, tym lepiej – powiedział w niedzielę w rozmowie z BBC.
W środę Cameron ma rozmawiać o swoich planach reform z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, m.in. o walce z wyłudzaniem świadczeń przez imigrantów. Brytyjski premier twierdzi, że planowane zmiany będą wymagały zmian w unijnych traktatach, jednak Merkel dała jasno do zrozumienia, że nie pozwoli na ograniczenie zasady swobodnego przemieszczania się ludności w ramach UE - przypomina agencja Reutera.
Szef UKIP Nigel Farage powiedział stacji Sky News, że sprawa referendum została odsunięta w cień, a obiecana renegocjacja członkostwa wydaje się obecnie "wysoce nieprawdopodobna".
W niedzielę Cameron, którego centroprawicowa Partia Konserwatywna od 2010 r. rządzi w koalicji z Liberalnymi Demokratami, starł się z opozycyjną Partią Pracy w sprawie polityki gospodarczej i zdrowotnej.
Labourzyści zarzucają rządowi, że zadłużył państwo mocniej niż zapowiadał, a teraz chce ograniczyć deficyt budżetowy, dokonując zbyt szybkich i zbyt radykalnych cięć z czysto ideologicznych względów. Z kolei Cameron oskarża Partię Pracy o to, że poprzez planowane zbyt duże zadłużenie państwa i zwiększenie jego wydatków zagroziłaby podnoszącej się brytyjskiej gospodarce.
Opozycja wytknęła też rządowi pogarszające się - jak ocenia - standardy w państwowej służbie zdrowia i ostrzegła, że zapowiedziane przez Camerona cięcia tylko pogorszyłyby sytuację.