W minioną niedzielę Władimir Putin udzielił wywiadu rosyjskiej telewizji państwowej. Padła w nim deklaracja, którą poruszyła cały świat. Putin rzucił, że "Rosja jest gotowa do rozmów pokojowych", ale to Ukraina ma być rzekomym hamulcowym. Mimo to, ci, którzy opowiadają się w trwającej od 24 lutego wojnie za Ukrainą, doskonale wiedzą, że należy być ostrożnym, co do słów rosyjskiego prezydenta. Dlatego od wczoraj zagraniczne media, jak i politycy komentują wywiad Putina. Jaki jest oddźwięk tych słów?
„Putin coraz trudniej łapie oddech”, pisze największy dziennik Holandii i twierdzi, że wynika to z tego, iż „skarbiec wojenny powoli się opróżnia”.
Właśnie z tego powodu rosyjski dyktator zasugerował rozpoczęcie negocjacji. „Bez nich rosyjska gospodarka będzie miała coraz większe trudności z dalszym finansowaniem wojny na Ukrainie”, czytamy na łamach „De Telegraaf”.
Gazeta zaznacza jednocześnie, że Kijów i Moskwa wierzą we własne zwycięstwo i to powoduje, że na prawdziwe negocjacje na razie nie ma co liczyć.
Zobacz też: Siąść do stołu z Putinem? „Nie ma szans”. Zełenski stawia sprawę jasno
Również Italia uważa podobnie o słowach dyktatora z Kremla. "Władimir Putin mówi o dialogu, ale bombarduje cywilów na Ukrainie; nie można mu ufać", powiedział szef włoskiej dyplomacji i wicepremier Antonio Tajani dziennikowi „La Stampa” zapytany o wiarygodność deklaracji Putina.
„Fakty mówią, że nie. Gdyby była taka prawdziwa i szczera gotowość, nie byłoby bombardowań w Wigilię Bożego Narodzenia”, stwierdził dalej. Ataki te Tajani określił jako "cios" w ewentualny dialog.
„Za słowami Putina nie idą fakty”, stwierdził włoski wicepremier. Wyraził następnie opinię, że "sygnał mógłby napłynąć ze sposobu zarządzania Zaporoską Elektrownią Atomową", która jest okupowana przez wojska rosyjskie.
Tajani zapowiedział też, że Włochy będą dalej wysyłać broń Ukrainie.