Agencja Reuters informuje, że podczas nieudanej próby zamachu stanu w Turcji piloci puczystów mieli na celowniku samolot prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, jednak żaden z nich nie odpalił w jego stronę rakiet. Z kolei prezydent utrzymuje, że miał zostać zabity, zaś budynek w Marmaris, gdzie przebywał Erdogan został niedługo po jego wyjściu zbombardowany.
Z Turcji docierają coraz to nowe informacje w sprawie nieudanego wojskowego zamachu stanu, który miał miejsce 15 i 16 lipca. Według agencji Reuters piloci F-16, które były pod kontrolą spiskowców mieli na celowniku samolot prezydenta Erdogana, gdy ten postanowił wrócić do Stambułu, ale nie zdecydowali się odpalić rakiet. Tajemnicą jest jednak, dlaczego tego nie zrobili.
Ponadto prezydent Erdogan twierdzi, że miał zostać zlikwidowany, zaś w tym celu puczyści wysłali specjalne komando. Według Erdogana budynek, w którym przebywał został niedługo później zbombardowany.
W nocy z piątku na sobotę tureckie wojsko podjęło próbę obalenia demokratycznie wybranych rządów. Jako powód zamachu stanu podano rządy autorytarne oraz wzrost liczby zamachów terrorystycznych. Władze Turcji wezwały ludzi do wyjścia na ulice i walki z armią, która ostatecznie nie zdecydowała się na użycie siły. Po kilku godzinach przebywający na wakacjach prezydent Erdogan wrócił do kraju oraz zapowiedział surowe ukaranie winnych i oczyszczenie armii. Zamach stanu nie doszedł do skutku jednak pociągnął za sobą śmierć wielu obywateli tego kraju. Według najnowszych danych tureckiego MSZ zginęło 290 osób, a ponad 1400 zostało rannych. W kraju trwają też masowe aresztowania uczestników puczu. CZYTAJ WIĘCEJ
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
W Stambule znów słychać było strzały. Władze: Sytuacja pod kontrolą