Porywacze żądali okupu. Można było uniknąć egzekucji amerykańskiego dziennikarza?
Przed zamordowaniem amerykańskiego dziennikarza Jamesa Foleya bojownicy z Państwa Islamskiego żądali 100 mln euro okupu - podały media w USA, powołując się na źródła rządowe. Informację o okupie potwierdził też w CNN były pracodawca Foleya.
Jak powiedział w CNN rzecznik GlobalPost, dla którego pracował Foley, jego porywacze zażądali okupu w wysokości 100 mln euro (132,5 mln USD). Te żądania miały być przekazane rodzinie dziennikarza w New Hampshire za pomocą poczty elektronicznej.
Także dwóch pragnących zachować anonimowość przedstawicieli administracji powiedziało agencji Associated Press, że porywacze zażądali okupu po raz pierwszy pod koniec ubiegłego roku.
W przeciwieństwie do niektórych państw europejskich, USA stosują politykę, która zabrania negocjacji z terrorystami na temat okupu.
Jak wskazał "Washington Post", uważa się, że sześciu europejskich dziennikarzy - dwóch Hiszpanów oraz czterech Francuzów - którzy byli przetrzymywani przez sunnickich dżihadystów z Państwa Islamskiego, zostało uwolnionych tej wiosny, ale okoliczności tego nie ujawniono.
Cytowany szeroko w mediach redaktor naczelny "GlobalPost" Philip Balboni wyraził przekonanie, że europejskie rządy zapłaciły za uwolnienie zakładników "znacznie mniej", niż zażądano od USA za Foleya.
40-letni Foley został uprowadzony w Syrii w listopadzie 2012 roku. We wtorek pojawiło się nagranie wideo ukazujące jego egzekucję, dokonaną przez sunnickich ekstremistów z Państwa Islamskiego, którzy twierdzą, że to kara za amerykańską interwencję wojskową w Iraku.
Na wideo dżihadyści zagrozili też egzekucją innego amerykańskiego dziennikarza Stevena Sotloffa, który zaginął w Syrii w lipcu 2013 r., jeśli lotnictwo USA nie zaprzestanie ataków na ich pozycje.
W środę wieczorem Pentagon ujawnił, że latem USA przeprowadziły operację w Syrii w celu uwolnienia zakładników, ale nie powiodła się. Akcję zorganizowano, gdy wywiad Stanów Zjednoczonych zidentyfikował miejsca, w których ukrywano porwanych. Gdy siły specjalne tam przybyły, nie znalazły uprowadzonych, lecz wdały się w walkę z siłami Państwa Islamskiego.
"WP" podał, powołując się na anonimowe źródła rządowe, że USA uważają, że obok Foleya wśród poszukiwanych było "przynajmniej czterech" obywateli USA, w tym Sotloff. Nie ujawniono, gdzie i kiedy przeprowadzono operację. Podano natomiast, że było "sporo" ofiar, w tym po stronie USA; jeden członek sił specjalnych został lekko ranny.
Foley był bardzo doświadczonym reporterem wojennym. W 2011 roku, gdy relacjonował wojnę cywilną w Libii, został porwany i był przetrzymywany przez kilka tygodni przez siły byłego libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego. Po uwolnieniu szybko wrócił do pracy.
Przed uprowadzeniem w Syrii w listopadzie 2012 roku pracował jako niezależny dziennikarz, tzw. freelancer na Bliskim Wschodzie przez pięć lat. Relacjonował konflikty w Afganistanie, Libii i Syrii dla GlobalPost, francuskiej agencji Agence France-Presse i innych międzynarodowych agencji prasowych.
Początkowo rodzina i GlobalPost uważali, że Foley został porwany przez syryjski reżim Baszara al-Asada. Ale w komunikacie opublikowanym jesienią ubiegłego roku poinformowali, że zmienili zdanie.