We wtorek Obama nominował pierwszego od ponad 50 lat ambasadora Stanów Zjednoczonych na Kubie.
Wybrany we wtorek przyszły ambasador, Jeffrey DeLaurentis dowodził misją dyplomatyczną, mającą na celu odbudowę stosunków USA z Kubą. Kandydatura musi jeszcze zostać zaakceptowana przez Senat Stanów Zjednoczonych, gdzie może się spotkać z oporem Partii Republikańskiej, która była przeciwna naprawie relacji z Hawaną.
Republikański senator Marco Rubio powiedział, że nagradzanie reżimu Castro obecnością amerykańskiego ambasadora nie przejdzie, że ten ostatni beznadziejny projekt ustępującego prezydenta trzeba zatrzymać.
Stosunki dyplomatyczne między USA a Kubą zostały przywrócone w 2014 roku, po 55 latach od ich gwałtownego zerwania.
Biały Dom przekonuje, że amerykański ambasador na Kubie to nie żadne ustępstwo, a narzędzie do wzmocnienia wpływów USA na Kubie, chociażby po to, by móc wywierać większe naciski na havwańskie władze, by przestrzegały praw człowieka.