Zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych stawia Europę przed możliwością wojny handlowej pomiędzy Ameryką a UE. Tak przynajmniej sądzą politycy niemieccy, którzy najwyraźniej dążą do rozwiązania swoich problemów przy pomocy wojny. Wojny tym razem "tylko" gospodarczej.
"Politico", cytowane przez portal dorzeczy.pl, zauważa, że w trakcie kampanii wyborczej Trump obiecał wprowadzenie drakońskich ceł w wysokości 60 proc. na wszystkie towary z Chin, a także 10-20-procentowych ceł na towary z innych krajów, w szczególności z Europy. W ten sposób były i przyszły prezydent USA obiecał chronić rynek krajowy i uczynić go bardziej dostępnym dla amerykańskiego producenta.
Wysocy rangą europejscy urzędnicy i dyplomaci (dziwnym trafem głównie niemieckiego pochodzenia) twierdzą, że UE jest gotowa szybko i surowo zareagować na wszelkie cła nałożone przez Trumpa, aby zmusić go do negocjacji. W tej chwili do Trumpa kierowane są propozycje współpracy, ale jednocześnie przygotowywane są odpowiedzi na jego ewentualne sprzeczne z interesem UE działania.
"Powinniśmy przygotować się na znacznie bardziej agresywny ton i być może środki przymusu w transatlantyckiej dyplomacji handlowej", grozi wręcz David Kleimann, starszy ekspert ds. handlu w think tanku ODI.
Według Kilońskiego Instytutu Gospodarki Światowej, jeśli Trump rzeczywiście zacznie wprowadzać duże cła na import, doprowadzi to do "znaczących strat gospodarczych”. PKB Unii Europejskiej może spaść o 0,5 proc., a Niemiec aż o 3,2 proc. Straty Chin mogą być jeszcze większe.
"Jeśli strona amerykańska wprowadzi nieuzasadnione cła na produkty z UE, jesteśmy na to gotowi i zareagujemy. Jeśli Trump zrealizuje swoje zapowiedziane podwyżki cła, to sprowadzimy go na ziemię i będziemy się bronić", zapowiedział niemiecki europoseł Bernd Lange.
Źródło: dorzeczy.pl, Republika