55,3 procent Szkotów opowiedziało się przeciwko wystąpieniu z Wielkiej Brytanii w czwartkowym referendum niepodległościowym. Przeciwko niepodległości padło 2 mln 001 926 głosów, za niepodległością - 1 mln 617 989. Frekwencja wyniosła 84,6 procent.
Przez całą noc w wielu miejscach Szkocji, w tym także w stolicy - Edynburgu, wielu ludzi czuwało w oczekiwaniu na pierwsze wyniki.
W Glasgow, największym mieście Szkocji, wyborcy poparli niepodległość oddając za nią 53, 5 proc. głosów - poinformował przedstawiciel komisji wyborczej.
Na "tak" głosowano jeszcze w Dundee (57 proc.), w West Dunbartoshire (54 proc.) i Northlanarkshire (51,1 proc.). Z kolei na "nie" głosowali Szkoci mieszkający m.in. w Clackmannanshire (54 proc.), na Hebrydach (53,4 proc.), Orkadach (67 proc.), Szetlandach (64 proc.), w Renfrewshire (53 proc.) i Falkirk (53 proc.), a także mieszkańcy East Lothian (62 proc.), Midlothian (56 proc.), Stirling (60 proc.) i Eilean Siar (53 proc.).
Według wstępnych danych, frekwencja w referendum niepodległościowym była rekordowa i największa w historii nie tylko Szkocji, ale i Wielkiej Brytania. W wielu okręgach sięgała ponad 90 proc., co oznacza, że został pobity poprzedni rekord z wyborów powszechnych w 1950 roku. Mobilizacja szkockiego rządu była także niespotykana, bowiem na niektóre szkockie wyspy urny do głosowania wraz z kartami transportowano śmigłowcami lub łodziami rybackimi.
Według oficjalnych danych uprawnionych do głosowania w referendum było 4 mln 285 tys. 323 Szkotów, w tym 109 533 młodych ludzi w wieku 16-17 lat.
Jedyny sondaż przeprowadzony w dniu referendum niepodległościowego Szkocji przez pracownię YouGov dawał zwolennikom pozostania w Zjednoczonym Królestwie 54-procentowe zwycięstwo.