„Większość imigrantów, którzy nielegalnie próbują przekroczyć granicę Białorusi z Łotwą, przybyła z Moskwy” - poinformował wiceszef łotewskiej straży granicznej Ivars Ruskulis.
„Według łotewskiej straży granicznej główny szlak imigrantów, którzy znajdują się na granicy z Białorusi, prowadzi ze stolicy Rosji” - pisze agencja LETA. - „Niektórzy udają się do Moskwy ze swoich krajów pochodzenia, a następnie podróżują do stolicy Białorusi Mińska, skąd są przekierowywani na granicę”.
Pozostali przebywali w Moskwie przez dłuższy czas, np. pracowały tam albo uczyły się. Imigranci twierdzą, że w pewnej chwili mogą zostać zmuszeni do udziału w wojnie przeciwko Ukrainie, dlatego chcą dostać się do "europejskiego kraju". Dlatego wybierają szlak z Moskwy albo Petersburga do Mińska, a następnie udają się na granicę łotewską.
Wiceszef łotewskiej straży granicznej ocenił, że reżim w Mińsku co pewien czas "testuje" swoich sąsiadów, przeprowadzając wobec nich atak hybrydowy. „Najpierw była Litwa, później Polska, a teraz pora na Łotwę” - stwierdził Ivars Ruskulis. Według niego migranci są też w ostatnich dniach w większym stopniu znów kierowani na Litwę.
„Zobaczymy, jak zachowa się Mińsk, kiedy zostanie zakończona budowa infrastruktury na łotewskiej granicy, w tym ogrodzenia” - dodał Ruskulis.