To było kolejne krwawe Boże Narodzenie w Nigerii. Dżihadyści z Boko Haram przyznali się do ataku na dwie chrześcijańskie wioski w wigilię. Kolejny atak przypuścili w Niedzielę Świętej Rodziny. W sumie zginęło ponad 20 osób. Spalili też kilka kościołów i uprowadzili ze sobą księdza.
W niedzielnym ataku islamiści podszyli się pod robotników i zaczęli strzelać, gdy byli już na terenie wioski Shafa w stanie Borno. Po spaleniu domów, budynków publicznych i kościoła oraz splądrowaniu sklepów z żywnością i aptek zaatakowali dwie kolejne wioski – Azare i Tashan Alade.
- Chodzili od domu do domu siejąc śmierć i zniszczenie - mówi jeden ze świadków agresji. Ludzie, którzy schronili się w buszu widzieli jak islamiści podpalają ich kościoły i domy. - Nie czujemy się bezpieczni, państwo nas opuściło - podkreślają mieszkańcy jednej ze splądrowanych wiosek.
Działania fundamentalistów z Boko Haram przybrały w ostatnich tygodniach na sile. Uderzają w chrześcijańskie wspólnoty, ale dążą też do destabilizacji sytuacji na północy Nigerii siejąc strach i zastraszając ludzi kolejnymi porwaniami. W połowie grudnia uprowadzili 344 uczniów gimnazjum, domagając się zaprzestania prowadzonych przez rząd działań mających na celu ukrócenie ich działalności. W wigilię porwali też dziesiątki drwali, którzy pracowali na pograniczu z Kamerunem.
Mieszkańcy północnej Nigerii żyją w ciągłej niepewności. Kościół wzywa zarówno rząd, jak i wspólnotę międzynarodową, by nie zamykała oczu na tę dramatyczną sytuację i przyszła Nigeryjczykom z pomocą. Szacuje się, że w ciągu ostatniej dekady z rąk dżihadystów zginęło w tym kraju ponad 36 tys. osób, a 2 mln zostały zmuszone do ucieczki.