Kolejne groźby rosyjskiej armii. Pociski „nie do zestrzelenia” na Krymie
Wojska Władimira Putina wciąż szukają sposobu, by zdobyć terytoria wschodniej Ukrainy. Tym razem generałowie postanowili rozmieścić na Krymie pociski rakietowe Iskander. „Grożą nam kolejne ataki rakietowe” – alarmują Ukraińcy.
O rosyjskich planach opowiedział rzecznik ukraińskiego ministerstwa obrony Ołeksandr Motuzjanyk. – Na terytorium okupowanego Krymu, 8 km od granicy administracyjnej z obwodem chersońskim, Rosja rozmieściła systemy rakietowe Iskander-M – wyjaśnił. – Istnieje groźba ataków rakietowych wroga z terytorium Autonomicznej Republiki Krymu na obiekty wojskowe i cywilne na Ukrainie – dodał.
Iskandery-M są zaawansowaną bronią, która automatycznie zmienia trajektorię lotu podczas jego trwania. Problem mają z nimi systemy antyrakietowe, które przewidują, w którym miejscu w danej chwili znajdzie się pocisk i to miejsce atakują. Tymczasem pociski Iskanderów-M zmieniają tor lotu, więc są nieprzewidywalne. Co za tym idzie - nie można ich zestrzelić w powietrzu.
Motuzjanyk powiedział też, że Rosjanie nadal blokują żeglugę cywilną w północno-zachodniej części Morza Czarnego.