W Iraku w zamachach i egzekucjach zginęło 51 osób; wśród zabitych jest 18 sunnitów, których uprowadzono, a następnie rozstrzelano. Rosną obawy, że Irak stacza się w otwarty konflikt na tle wyznaniowym, choć niektóre zabójstwa mogą być zemstą klanową.
Policja znalazła też zwłoki trzech mężczyzn, którym odrąbano głowy; przed śmiercią związano im ręce na plecach.
Według policji wszystkie ofiary były najprawdopodobniej sunnitami. Nie wiadomo, kto dokonał tych porwań i mordów. Winę za nie mogą ponosić szyickie milicje, które mszczą się za ataki sunnitów, lub sunniccy bojownicy należący do odłamu Al-Kaidy pod nazwą Islamskie Państwo Iraku i Lewantu.
Dzień wcześniej rozstrzelono 13 osób; ich ciała zostały porzucone. Ofiary miały między 25 a 35 lat.
Do podobnych ataków dochodziło często w Iraku w latach 2006-2007, gdy kraj stał na krawędzi wojny domowej. - Te niedawne zabójstwa dowodzą, że lęki Irakijczyków, obawiających się, że ich kraj zmierza do powtórki z lat 2006- 2007, nie są bezpodstawne - powiedział analityk z Bagdadu Hadi Jalo. Dodał też, że jeśli władze nie podejmą radykalnych kroków, by załagodzić napięcia na tle wyznaniowym i zapewnić obywatelom bezpieczeństwo, można jedynie oczekiwać dalszych mordów i zamachów.
Kolejne ofiary pochłonęły w piątek eksplozje ładunków wybuchowych podrzucanych przy drogach i na targach oraz strzelaniny.
W latach 2006-2007 brygady śmierci rekrutujące się zarówno spośród szyitów, jak i sunnitów napadały na ludzi w domach, porywały swe ofiary, a potem porzucały okaleczone ciała na ulicach lub wrzucały je do wody.
Również w komentarzach mediów pojawia się opinia, że największa od pięciu lat fala przemocy, która przetacza się przez cały kraj i pochłania średnio 900 ofiar miesięcznie, spycha ponownie Irak w otwarty konflikt na tle wyznaniowym. Niektóre społeczności szyickie apelują o utworzenie "społecznych komitetów" powiązanych w jakiś sposób z siłami bezpieczeństwa, by przeciwstawić się atakom sunnitów. Jak pisze AP, może to tym bardziej oznaczać powtórkę z najbardziej mrocznego okresu po amerykańskiej inwazji na Irak, gdy wspierane przez Iran szyickie szwadrony śmierci mordowały sunnitów w rewanżu za ich ataki bombowe.
ONZ wezwał ostatnio przywódców rywalizujących formacji politycznych w Iraku do podjęcia dialogu i położenia kresu przemocy, która nasila się nieustannie, odkąd w grudniu 2011 roku z kraju wycofano wojska amerykańskie.
Pod koniec ubiegłego miesiąca władze Iraku opublikowały dane, z których wynika, że w październiku w zamachach zginęło 964 ludzi i był to najkrwawszy miesiąc w tym kraju od 2008 roku. Bilans ofiar zamachów od początku roku sięga już 7 tys.
Coraz częstsze akty przemocy skierowane były do niedawna głównie przeciwko szyickiej większości i instytucjom zdominowanego przez nią rządu. Ataki te podejmują sunniccy rebelianci zachęceni przykładem swych syryjskich współwyznawców, którzy walczą z popieranym przez szyicki Iran reżimem prezydenta Baszara el-Asada. Iraccy sunnici czują się marginalizowani przez rząd premiera Nuriego al-Malikiego, a ponadto sunniccy ekstremiści z Al-Kaidy uznają często szyitów za heretyków. Teraz wygląda jednak na to, że również szyickie grupy szukają zemsty na sunnitach.