Ukraińscy komentatorzy są zdania, że prawdziwym powodem pozbawienia byłego prezydenta Gruzji ukraińskiego paszportu jest narastający między Saakaszwilim a Poroszenką konflikt i polityczne ambicje tego pierwszego. Komentując decyzję Kijowa, przebywający w USA Saakaszwili zamieścił na Facebooku nagranie wideo. Polityk nazwał w nim siebie „zwykłym Ukraińcem”, którego nękają władze: – Chcą ze mną zrobić to samo, co prokuratorzy i biurokraci robią ze zwykłymi Ukraińcami – napluć na moje prawa – powiedział w nagraniu Saakaszwili. I dodał: – Brałem udział w dwóch majdanach. Mam tylko jedno obywatelstwo – ukraińskie – i nie uda im się mnie go pozbawić.

Saakaszwili zasugerował też, że decyzja jest efektem zeszłotygodniowej wizyty Poroszenki w Gruzji. W jej wyniku miało dojść do porozumienia „dwóch oligarchicznych reżimów: ukraińskiego Petra Poroszenki i największego prywatnego akcjonariusza Gazpromu – prorosyjskiego Bidziny Iwaniszwilego”. Jak podkreślił Saakaszwili, od czasu uzyskania obywatelstwa żadnych nowych oskarżeń przeciw niemu nie wysuwano, „a [poprzednich] wymyślonych oskarżeń żaden kraj oprócz Gruzji nie uznaje”. Chodzi o toczące się od 2013 r. gruzińskie śledztwo, w  ramach którego Saakaszwili jest podejrzany o nadużycie władzy. Decyzję o  przyznaniu Saakaszwilemu ukraińskiego paszportu podjął w  maju 2015 r. sam Poroszenko, który jednocześnie mianował go na stanowisko gubernatora obwodu odeskiego. Prezydent Ukrainy przestawiał go jako kolegę ze studiów, do którego ma pełne zaufanie. Nowy gubernator miał na swoim terenie przeprowadzić „deoligarchizację” i  walczyć z  korupcją.

Całość przeczytasz w dzisiejszym numerze "Gazety Polskiej Codziennie".