Niemcy i Francja wykluczają Polskę z projektów zbrojeniowych. Z Berlina słychać głosy, że to błąd, i że konsekwencje mogą być poważne – pisze "Die Welt".
Jak zauważył "Die Welt" Polska jako jedna z sześciu krajów NATO wydaje na obronność 2 procent PKB, spełniając tym samym zobowiązania podjęte przez członków Sojuszu.
W kwestii zakupu amerykańskiej broni na świecie, Polska jest na drugim miejscu po Arabii Saudyjskiej. Ma to wynikać z postawy Paryża i Berlina, które dążą do wyeliminowania Polski z udziału w projektach modernizujących obronność:
"Warszawa chętnie wzięłaby udział we wspólnym projekcie konstrukcji nowego czołgu, ale Niemcy i Francuzi wolą sami realizować projekt, nazywany Main Ground Combat System (MGCS). Inne projekty realizowane są zbyt wolno dla Polski. Kraj ten uważa Rosję za bezpośrednie zagrożenie i chce nowych systemów obronnych natychmiast, szczególnie po wybuchu wojny na wschodzie Ukrainy i rosyjskiej aneksji Krymu w 2014 roku" – zaznacza "DW".
Według anonimowego rozmówcy, którego cytuje gazeta taka postawa ma negatywny wpływ na Sojusz, a przez to na bezpieczeństwo w Europie – To błąd – przyznaje anonimowy ekspert.
"Die Welt" wskazuje, że niewielu niemieckich polityków interesuje się tym, jakie konsekwencje może mieć wyłączenie Polski ze współpracy zbrojeniowej.
Manuel Sarrazin z partii Zielonych uważa, że "zadaniem Niemiec jest to, by zatrzymać Polskę w UE, nawet jeśli nie zgadzamy się z polskim rządem w wielu sprawach dotyczących polityki wewnętrznej".
–Jeśli Niemcy nie zatroszczą się o to, by w UE udawało się to lepiej niż do tej pory, popchniemy Warszawę w ramiona Donalda Trumpa – podkreśla Sarrazin