Upadek rządu premiera Marka Ruttego i powrót z Brukseli do krajowej polityki Fransa Timmermansa to swoiste trzęsienie ziemi w niderlandzkiej polityce. Jednak sondaże wyborcze przed zaplanowanymi na listopad wyborami parlamentarnymi jasno pokazują, że to nie ich partie mają największe szanse na objęcie władzy.
Po tym jak w lipcu br. swoje odejście z polityki ogłosił premier Mark Rutte ze względu na upadek rządu po gorącym sporze w koalicji dotyczącym przyjmowania uchodźców, media ogłosiły koniec pewnej epoki. Szef liberalnej V VD nadawał bowiem ton polityce kraju od 2010 roku. W Polsce Rutte jest głównie kojarzony z prowadzeniem polityki zagranicznej zgodnej z linią Berlina, co przejawiało się m.in. wsparciem dla kolejnych projektów Nord Stream, jednak w Niderlandach zapamiętany zostanie przede wszystkim jako teflonowy polityk, który potrafił wyjść obronną ręką z kolejnych opresji politycznych. Liberał przetrwał m.in. ubiegłoroczne protesty rolnicze, podczas których doszło do wstrząsających scen, gdy policjanci strzelali do protestujących rolników.
Tak było również dwa lata temu, kiedy połowie stycznia 2021 r. rząd podał się do dymisji w wyniku afery związanej z zasiłkami. Specjalna komisja parlamentarna stwierdziła wówczas „bezprecedensowe naruszenie zasad praworządności”. Według raportu parlamentu władze skarbowe w latach 2012-2019 - mimo nadzoru rządu - bezpodstawnie wszczynały postępowania o wyłudzenia wobec ok. 10 tys. rodzin pobierających zasiłki na dzieci. Rutte utrzymał jednak władzę. Premier przetrwał również tzw. „Omtzigt-gate”. W kwietniu 2021 r. udowodniono mu, że okłamał parlament w sprawie notatki dotyczącej byłego polityka chadecji Pietera Omtzigta. Premier zaprzeczał, że chciał się go pozbyć podczas procesu tworzenia kolejnego rządu, jednak media opublikowały notatkę z negocjacji, z której wynikało, że nie jest to prawda. Doszło do impasu w negocjacjach między dotychczasowymi parterami koalicyjni, jednak szef rządu ponownie wyszedł obronną ręką.
Wszystko wskazuje, że właśnie z powodu Omtzigta zarówno liberałowie Ruttego, jak i lewicowa koalicja Partii Pracy (PvdA) i Zielonych (GroenLinks), pod przywództwem Fransa Timmermansa, mogą zapomnieć o władzy po listopadowych wyborach do izby niższej parlamentu (Tweede kamer). Tak przynajmniej wynika z sondaży wyborczych, po tym jak we wrześniu br. właśnie Omtzigt powołał swoją partię - Nieuw Sociaal Contract (Nowa Umowa Społeczna), która od razu zdobyła ogromne poparcie. Ostatnie sondaże pracowni Ipsos oraz I&O Research dają jego ugrupowaniu pierwsze miejsce.
Popularność byłego polityka chadecji wynika przede wszystkim, że to on odegrał wiodącą rolę w ujawnieniu afery zasiłkowej. Stał się dzięki temu najpopularniejszym politykiem w kraju. Z badań pracowni opinii publicznej wynika także, iż na wysokie poparcie wyborców mogą liczyć także farmerska BBB, która zwyciężyła w marcowych wyborach prowincjonalnych a także populistyczna partia PVV Geerta Widersa. Niewątpliwie ugrupowaniom tym pomaga kryzys uchodźczy w Holandii. Do kraju dociera bowiem coraz więcej osób ubiegających się o azyl. Ośrodki pękają w szwach i dochodzi do tego, że są oni przyjmowani na statkach wycieczkowych, hotelach oraz halach sportowych. Jednocześnie rośnie przestępczość młodych uchodźców, przede wszystkim z krajów Afryki Północnej.
Polityczna jesień zapowiada się więc w Niderlandach niezwykle gorąco. Temperaturę sporu podniesie też zapowiedziany protest rolniczy. Farmerzy ponownie chcą protestować przeciwko planowanym zamykaniu gospodarstwa w związku z rządową strategią ograniczania emisji tlenku azotu.