Czarnogóra: Wyborcy postawią na Zachód czy Wschód?
Mieszkańcy Czarnogóry biorą udział w niedzielę w wyborach parlamentarnych, w których rządząca od dawna prozachodnia partia DPS mierzy się z opozycją dążącą do zacieśnienia więzi z Serbią i Rosją. Głosowanie w parlamencie naznaczone jest sporem o ustawę kościelną, której stanowczo sprzeciwia się wpływowy serbski Kościół prawosławny. Kwestia ta podsyciła podziały w 620-tysięcznym kraju, który przeciwstawił się swoim tradycyjnym słowiańskim sojusznikom, aby w 2006 roku uzyskać niepodległość i wstąpić do NATO w 2017 roku.
Miesiące protestów przeciwko ustawie kościelnej wywołały napięcia i obawy o potencjalne incydenty podczas niedzielnych wyborów i po ich zakończeniu.
Około 540 tysięcy wyborców zdecyduje, czy u władzy pozostanie Demokratyczna Partia Socjalistów (DPS), która rządzi Czarnogórą od prawie 30 lat. Partia ta doprowadziła kraj do odzyskania niepodległości od znacznie większej Serbii i do wstąpienia NATO, pomimo silnego sprzeciwu ze strony Rosji.
Jednak DPS i jej lider, prezydent Czarnogóry Milo Djukanović, stanęli w obliczu oskarżeń o autokratyczne rządy, powszechne łapówki i powiązania przestępcze.
Djukanović powiedział, że niedzielne głosowanie zadecyduje, czy Czarnogóra będzie nadal dążyć do członkostwa w Unii Europejskiej, czy też pozwoli Serbii i Rosji zainstalować w kraju swoje marionetki - przypomina agencja AP.
- Jestem absolutnie przekonany, że demokratyczna wola większości jest po stronie Czarnogóry i jej europejskiej przyszłości - powiedział Djukanović po niedzielnym głosowaniu.
Sondaże przedwyborcze przewidywały, że DPS wygra wybory, ale może nie zebrać wystarczającej liczby głosów, aby samodzielnie utworzyć rząd. Do tej pory DPS w 81-miejscowym parlamencie miała 42 deputowanych.
W wyborach liczy na zwycięstwo też proserbski i prorosyjski sojusz złożony głównie z serbskich partii nacjonalistycznych pod kierownictwem profesora Zdravko Krivokapicia. Poparł on protesty przeciwko ustawie kościelnej i chce ściślejszych związków z Belgradem i Moskwą.
Przyjęta w ubiegłym roku ustawa kościelna zakłada, wspólnoty religijne będą musiały przedstawić dowód własności majątku otrzymanego przed 1918 rokiem, kiedy Czarnogóra weszła w skład Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców.
Serbska Cerkiew Prawosławna, do której należy metropolia Czarnogóry i Przymorza, zarzuciła rządowi Czarnogóry chęć przejęcia siłą serbskich cerkwi i klasztorów znajdujących się na terytorium tego kraju. Czarnogóra, która w 2006 roku oddzieliła się od państwa związkowego tworzonego ze znacznie większą Serbią, zaprzecza temu, twierdząc, że chce jedynie uregulować sprawy majątkowe i finansowe wszystkich wspólnot religijnych.
Około jedna trzecia 620-tysięcznej ludności Czarnogóry deklaruje się jako Serbowie, co powoduje, że stosunki z Serbią i serbskim Kościołem prawosławnym stanowią bardzo drażliwą kwestię.
Według sondaży trzecie miejsce w wyborach może uzyskać umiarkowane ugrupowania "Pokój jest naszym narodem".
Polecamy Hity w sieci
Wiadomości
Najnowsze
Kaczyński: służba zdrowia to dziś największy problem Polski.
Turysta spadł ponad 100 metrów ze zbocza Małego Giewontu. Na ratunek ruszył TOPR
Kolejny fatalny sondaż dla Tuska. Polacy surowo ocenili dwa lata rządów koalicji 13 grudnia