Co robią żołnierze Putina: szokujące relacje prostytutek rosyjskich

Powracający z Ukrainy rosyjscy żołnierze, zwani „SVO-szczykami”, stali się niebezpiecznymi klientami w branży usług seksualnych w Rosji, gdzie wydają wysokie rekompensaty wojenne na prostytutki, alkohol i narkotyki, niosąc ze sobą traumę i przemoc. Kobiety z branży opisują incydenty z groźbami śmierci i atakami fizycznymi, podczas gdy policja nie zapewnia ochrony i nie reaguje na te incydenty.
Veronika, 35-letnia samotna matka z dwójką dzieci i opiekunka chorej matki z Sankt Petersburga, pracuje w branży usług seksualnych od siedmiu lat. W wywiadzie dla rosyjskiego portalu Meduza.io wyjaśniła, że od początku inwazji na Ukrainę w 2022 roku branża zmieniła się radykalnie: z powodu nalotów policji przeniosła się do tymczasowych lokali, domów klientów lub saun. Największym zagrożeniem stali się jednak weterani z frontu, którzy stanowią połowę klientów.
Mają pieniądze – rekompensaty, premie – i gwałtowną potrzebę zapomnienia. Piją, biorą narkotyki, udają bohaterów, ale mają puste oczy i rozproszone umysły – opisała.
Jednym z klientów był żołnierz bez rąk i nóg, który wydał trzy miliony rubli (ponad 35 tys. dolarów), a potem pożyczył od niej na bilet powrotny do Wołgogradu. Inni przychodzą z otwartymi ranami, opatrzonymi przez niekwalifikowane kobiety. Veronika słyszała od nich opowieści o „robieniu tego, co trzeba”, by „rzucić Ukraińców na kolana”, ale też żale tych, którzy woleliby odsiedzieć wyrok w więzieniu niż walczyć.
Przemoc nasiliła się wraz z pieniędzmi. Jeden z weteranów groził:
Przeciąłem gardła Ukraińcom, myślicie, że nie mogę przeciąć waszego?
Uratowały je interwencja innego żołnierza. Inny, z nożem, gonił kobietę po mieszkaniu. Veronika została pociągnięta za włosy, co spowodowało zerwanie skóry głowy i konieczność szycia.
Nikt nie chce odbierać telefonów od SVO-szczyków. Są niestabilni, nigdy nie wiesz, czy wyjdziesz w jednym kawałku – przyznała.
Część kobiet kuszą oferty z okupowanych terenów, np. 70 tys. rubli za godzinę w Ługańsku, ale kierowca z Doniecka ostrzega:
Stamtąd nie ma powrotu. Jeden błąd i cię zastrzelą. Żadene prawo tam nie obowiązuje.
Veronika ukończyła kurs stylizacji rzęs i planuje wyjść z branży.
Gdy wojna się skończy, wrócą wszyscy, wrócą z bronią, traumami i bez planu. Nie pójdą do fabryk. Będą żyć tak dalej, a my będziemy celami.
Natalia, 35-latka bez dzieci i męża, pracuje w branży od 2010 roku z przerwami, wracając do zawodu z powodu długów rodzinnych.
Kiedyś zagrożeniem byli przestępcy, teraz to wojskowi – agresywni, niestabilni, często uzbrojeni. Nawet jeśli płacą, nie chcesz być z nimi w pokoju – powiedziała.
Opisała przypadek przyjaciółki pobitej niemal na śmierć, przez grupę żołnierzy, w saunie w Rostowie. Sama unikała takich klientów ze strachu.
Nie wiesz, jak zareagują. Nie możesz żartować. Jedno niewłaściwe słowo i masz nóż przy gardle.
Według Natalii większość weteranów nie chciała walczyć, ale poszła dla pieniędzy, których nie szanują.
Nie spotkałam nikogo, kto naprawdę wierzy w to, co robi. Ale pieniądze płyną i wydają je na nas, alkohol, narkotyki – nie na rodzinę, nie na przyszłość. Tylko na zapomnienie.
Widziała klientów z jedną ręką, niezdolnych do seksu, ale potrzebujących towarzystwa. Krytykuje władze:
Zawsze nas tak traktowali, ale teraz nawet nie patrzą na nas jak na ludzi. Rób to, bo kopniak. Niektóre burdele zniszczone, inne chronione dyskretnie przez policję. Są wewnętrzne walki, ale my płacimy cenę.
Pozostałe lokale zatrudniają uzbrojonych ochroniarzy, co zapowiada przyszłość branży i przyszłość prostytutek jako „więźniów otoczonych kamerami, psami i strażnikami”. Natalia podkreśla:
Trudno wyjść z branży. Zawsze przychodzi kryzys finansowy. Ale to nie życie. Trzeba odejść.
Historie Veroniki i Natalii ilustrują szerszy problem, którego rosyjskie władze nie uznają: powroty z wojny mężczyzn niezdolnych do życia w pokoju, którzy wylewają traumę na najsłabsze – kobiety bez ochrony. W dzisiejszej Rosji jedyną opcją jest milczenie.
___________________________________________________________________________________
Termin „SVO-szczyki” (ros. „СВОшники”) pochodzi od rosyjskiego skrótu „СВО” (Специальная военная операция), czyli „specjalna operacja wojskowa”, którym Rosja oficjalnie określa swoją inwazję na Ukrainę rozpoczętą w 2022 roku. „SVO-szczyki” to potoczne, często pejoratywne określenie używane w Rosji na żołnierzy powracających z frontu w Ukrainie, którzy brali udział w tej operacji. W kontekście artykułu odnosi się do weteranów, którzy wrócili z wojny, często z traumami, pieniędzmi z rekompensat wojskowych i skłonnością
Źródło: Republika/Meduza.io
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Poranek Radia
Wiadomości
Najnowsze
