UE zmierza ku cenzurze? Kolejne represje wobec Apple, Meta i X

W Unii Europejskiej przybywa działań, które pod płaszczykiem regulacji rynku cyfrowego coraz wyraźniej zmierzają w stronę ograniczania wolności słowa. Jak informuje portal Brussels Signal, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Henna Virkkunen zapowiedziała w czwartek kontynuację nacisków na amerykańskich gigantów technologicznych, takich jak Apple, Meta czy X, w związku z rzekomymi naruszeniami zasad konkurencji i obchodzeniem się z tzw. „nielegalnymi treściami”.
Nowe prawo – nowe narzędzia cenzury?
Oficjalnie Virkkunen zapewnia, że działania UE nie są wymierzone w konkretne firmy, ale wynikają z „szerszego dążenia do egzekwowania cyfrowych ram regulacyjnych”.
– Mamy pewne regulacje w UE i nie są to bariery handlowe
– przekonywała, dodając, że przepisy dotyczą firm z Europy, USA i Chin.
W rzeczywistości, jak zauważają krytycy, nowe unijne prawo, czyli Akt o Usługach Cyfrowych (DSA), otwiera furtkę do szeroko zakrojonej kontroli treści w internecie. Platformy zobowiązane są do przeciwdziałania „nawoływaniu do nienawiści” czy „podżeganiu”, jednak to urzędnicy decydują, jakie treści pod te pojęcia podciągnąć. Za niedostosowanie się grożą kary sięgające 6 proc. rocznego globalnego obrotu firmy.
USA: Bruksela tworzy „globalne prawo cenzury”
Zaniepokojenie polityką UE wyraża coraz więcej amerykańskich głosów. Prezydent Donald Trump określił działania Brukseli mianem „zagranicznego wymuszenia”, a przewodniczący Komisji Sądownictwa Izby Reprezentantów USA, Jim Jordan, w liście do Henna Virkkunen wprost nazwał DSA „globalnym prawem cenzury”.
W osobnym liście do Teresy Ribery, wiceprzewodniczącej KE, Jordan zarzucił Unii wykorzystywanie DMA (Aktu o Rynkach Cyfrowych) jako broni gospodarczej przeciwko amerykańskim firmom, by ratować europejską gospodarkę, wyraźnie odstającą w wyścigu technologicznym od USA i Chin.
Więksi mają gorzej? Oficjalna linia Brukseli
Virkkunen broniła działań Komisji Europejskiej, tłumacząc, że większe firmy muszą ponosić większe obowiązki.
– Kiedy jesteś większym graczem, wtedy jest więcej obowiązków, ponieważ stwarzasz większe ryzyko
– stwierdziła.
Jej zdaniem, celem jest „promowanie sprawiedliwego, bezpiecznego i demokratycznego środowiska cyfrowego”.
Jednak za tą narracją kryje się coraz bardziej oczywista tendencja: władze UE zmierzają do stworzenia modelu cyfrowej przestrzeni, w której urzędnicy będą decydować, jakie treści są dozwolone, a jakie muszą zostać usunięte lub ograniczone.
Cła odwetowe i śledztwa: eskalacja napięcia
W tle napięć przewodnicząca KE Ursula von der Leyen zagroziła nałożeniem ceł odwetowych na amerykańskie firmy technologiczne, jeśli rozmowy nie przyniosą oczekiwanych rezultatów. Równocześnie UE prowadzi dochodzenia przeciwko kilku firmom w sprawie naruszenia DSA, co może oznaczać kolejne kary i sankcje.
Virkkunen wezwała do szybkiego zakończenia śledztw, odrzucając oskarżenia o polityczne motywy opóźnień. Jednak w obliczu rosnącej presji politycznej i gospodarczej trudno nie dostrzec, że działania Unii są czymś więcej niż tylko próbą „regulacji rynku”.
Europa w cieniu cyfrowej kontroli
Choć Virkkunen zapowiedziała także inwestycje w rozwój sztucznej inteligencji i utworzenie pięciu „gigafabryk AI” w UE, by zwiększyć innowacyjność, to rosnące obawy o wolność słowa w Europie trudno dziś ignorować.
Unia Europejska, deklarując troskę o użytkowników i rynek, coraz wyraźniej buduje struktury nadzoru i kontroli. W praktyce oznacza to realne ryzyko, że Internet w Europie stanie się przestrzenią reglamentowanej treści, w której wolność słowa ustępuje miejsca unijnym „standardom”.
Źródło: Republika, brusselssignal
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X