I choć Kreml nie lubi podawać do przestrzeni medialnej informacji o tym, że na froncie źle się dzieje, tym razem to zrobił. Mianowicie, ministerstwo obrony Rosji potwierdziło śmierć 89 rosyjskich żołnierzy w wyniku ataku sił ukraińskich w okupowanej Makiejewce, w obwodzie donieckim. Doszło do niego w noworoczną noc. Wcześniej, rosyjskie władze informowały o 63 zabitych żołnierzach.
"Podczas usuwania gruzów konstrukcji żelbetowych, liczba zabitych towarzyszy broni wzrosła do 89. Wśród zabitych był podpułkownik Baczurin, zastępca dowódcy pułku", przekazało ministerstwo w komunikacie na Telegramie.
Ukraińskie siły zbrojne zniszczyły ogniem artyleryjskim rosyjską bazę wojskową, mieszczącą się w budynku szkoły zawodowej w Makiejewce, w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia. Rosyjski resort obrony poinformował, że do ataku użyto amerykańskiego systemu artylerii rakietowej HIMARS.
O ataku tym informowało też Centrum Komunikacji Strategicznej Sił Zbrojnych Ukrainy, przekazując, że w wyniku ostrzału zabito około 400 rosyjskich okupantów. Rosyjskie kanały propagandowe informowały o uderzeniu na Makiejewkę podając podobną liczbę zabitych. Kanał telewizyjny Cargrad przekazał w poniedziałek, że źródła będące na miejscu szacowały liczbę zabitych w ataku na "setki osób". Prorosyjski kanał na Telegramie Operatiwnyje Swodki informował natomiast o około 500 zabitych.