Były doradca Putina: Współczesna Rosja to kraj bez ideologii i bez celu
Władimir Putin wcale nie dąży do przywrócenia Związku Sowieckiego, bo nie ma do tego ani ludzi ani pieniędzy - przekonuje rosyjski politolog, były doradca prezydenta Rosji Gleb Pawłowski. Według niego obecna Rosja to państwo bez ideologii, które nie wie, co jest jego celem.
Pawłowski wygłosił wykład zatytułowany "Rosja - ewolucja władzy". Organizatorem wydarzenia było Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia.
Jak zaznaczył były doradca Putina, wiele osób widzi w obecnej Rosji państwo, które chce być na powrót ZSRR i na tym założeniu opiera swe interpretacje działań rosyjskiej władzy, w tym prezydent Władimira Putina. Według rosyjskiego politologa Putin nie ma jednak takiej idei, "bo nie ma ani ludzi ani pieniędzy", by to zrobić.
- Odtworzenie przeszłości jest trudne, zwłaszcza tak kosztownej przeszłości jak Związek Sowiecki. Rubel jest obecnie zbyt słaby, a rzeczywiste poparcie dla Putina jest mniejsze niż pokazują to oficjalne sondaże - powiedział Pawłowski.
Jak zaznaczył, stosunek Rosjan do władzy jest sentymentalny i cyniczny jednocześnie. - Rosjanie lubią i popierają władzę, dopóki ona im coś daje lub przynajmniej gwarantuje. Putin zaś gwarantuje, że nie będzie gorzej - zaznaczył.
Jak mówił, wielomilionowa rzesza pracowników rosyjskiej budżetówki jest skłonna zaakceptować "znaczne wahania kursu rubla, oszustwa władzy a nawet to, że wszyscy we władzach kradną", dopóki dostaje gwarancje, że nie straci dotychczasowego dochodu i że nie będzie powrotu do katastrofalnej sytuacji gospodarczej z początku lat 90-tych.
- Obecny system obiecuje ludziom, że nie będzie gorzej, ale nie daje nic ponadto - dodał Pawłowski.
W opinii rosyjskiego politologa obecny system, który panuje w Rosji Putina, nie jest podobny do systemu ZSRR. Jak mówił, Rosja Putina to kraj bez ideologii. - Obecny system władzy nie wie, jaka jest jego ideologia w związku z tym nie wie, jakie ma cele. Konsekwencją jest to, że nic nie można zaplanować - powiedział Pawłowski.
Jak dodał, pozytywną stroną tego stanu jest to, że podczas wojny z Gruzją w 2008 r. rosyjskie wojska zatrzymały się i nie weszły do Tbilisi, "bo nie wiadomo było, co robić". - Armia radziecka wiedziałaby, co robić - dodał.
Podobnie, według Pawłowskiego, wygląda sytuacja z Ukrainą. Putin mówi, że wojska rosyjskie mogą być w dwa dni w Kijowie, ale nie wyśle ich tam, bo nie wiadomo, co miałoby być następnym krokiem - ocenił politolog. Według niego Putin nie wie też, co zrobić z konfliktem na wschodzie Ukrainy, który - jak ocenił - z jednej strony jest efektem rosyjskiej manipulacji a z drugiej realnym lokalnym powstaniem.
Pawłowski ocenił też, że przekaz rosyjskiej telewizji to "gigantyczny eksperyment w zakresie sterowania ludźmi, który nie miał swego precedensu w ZSRR, ani w obecnej rzeczywistości".