Prezydentowi Władimirowi Putinowi trzeba dać jasno do zrozumienia, że jeśli Ukraińcy są gotowi stawić Rosji opór, to Zachód nie zostawi ich samych sobie - uważa prof. Zbigniew Brzeziński. Ostrzegł, że po zajęciu Krymu Putin może próbować przejąć resztę Ukrainy.
- Nie wiem, czy to już jest zimna wojna, ale to wygląda jak jej początek - powiedział w środę znany politolog podczas debaty poświęconej Rosji w waszyngtońskim Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS). Zdaniem Brzezińskiego wygłoszone we wtorek przez Putina przemówienie sugeruje, że po aneksji Krymu, Rosja może próbować przejąć wschodnie regiony Ukrainy, a nawet stolicę kraju, Kijów.
- Musimy poważnie wziąć pod uwagę możliwość, w świetle jego przemówienia, że (Putin) może spróbować przeprowadzić krymską operację w samej Ukrainie - powiedział Brzeziński, który był doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego za prezydentury Jimmy'ego Cartera (1977-1981). Jak dodał, odbudowanie ZSRR jest nierealne, ale działania Putina stanowią "poważne zagrożenie dla stabilności w Europie", gdyż kryzys może rozszerzyć się na Gruzję, Azerbejdżan, a nawet Łotwę, gdzie mieszka spora mniejszość rosyjska.
Według Brzezińskiego Zachód powinien wciąż próbować porozumieć się z Putinem, zapewniając go, że "naszą intencją nie jest wciągnąć Ukrainę do NATO i uczynić z niej kraj otwarcie wrogi Rosji, ale że chcemy razem pracować na rzecz odbudowy Ukrainy, co jest w interesie Rosji". Jednocześnie - zaznaczył politolog - należy Rosjanom dać jasno do zrozumienia, że jeśli dojdzie do eskalacji konfliktu, a Ukraińcy będą stawiać Rosji opór, to Zachód nie pozostanie obojętny.
Brzeziński zastrzegł, że wcześniej sami Ukraińcy muszą się określić, czy naprawdę są gotowi do poświęceń, by bronić integralności terytorialnej swojego kraju. Przyznał, że zdziwiło go jak sprawnie i bez oporu ze strony Ukraińców Rosjanie dokonali aneksji Krymu.
- Musimy rozmawiać z Ukraińcami i ustalić czy są gotowi bronić swojego terytorium. Bo jeśli są, to musimy jeszcze dobitniej powiedzieć Putinowi, by nie wybierał się na tę wyprawę, bo to może mieć narastające konsekwencje. (...) Trzeba Ukraińcom powiedzieć, że nie jesteśmy zobowiązani, by iść na wojnę, ale jeśli będą stawiać opór, to z pewnością zyskają zrozumienie Zachodu, tak jak Finlandia w 1939 i 1940 roku, gdy została zaatakowana przez Stalina. A to wytworzy presję, by zrobić więcej i Putin musi rozważyć, czy naprawdę może sobie pozwolić na wojnę w sercu Europy przy tak złym stanie rosyjskiej gospodarki i z przestarzałą armią - powiedział Brzeziński. - Nie myślę, by Putin naprawdę chciał tak poważnego konfliktu w tej części Europ - dodał.
Zdaniem politologa Zachód powinien przygotować wojskowe plany ewentualnościowe na różne okoliczności. - Ale musimy to połączyć z poważnym przekazem dla Putina, że wolelibyśmy alternatywne, partnerskie rozwiązanie i zapewnieniem, że jeśli Ukraińcy będą stawiać opór, to nie pozostaną sami - powtórzył.
- Z pewnością nie mówiłbym Ukraińcom, skoro już nas poprosili o wojskową pomoc, że jesteśmy gotowi dostarczyć im tylko racje żywieniowe. A to im powiedzieliśmy. Taki jest jak dotąd nasz wkład w ich zdolności do samoobrony - zauważył Brzeziński.
Politolog wyraził zdziwienie, że prezydent Barack Obama, mimo powagi sytuacji, nie wygłosił dotąd przemówienia do narodu, by wyjaśnić Amerykanom problem przed jakim stoją USA i ich sojusznicy. - Wygłosił tylko krótkie oświadczenie o tych minimalistycznych sankcjach i wyszedł z sali (konferencyjnej w Białym Domu). Nie powiedział wiele. Myślę, że także zagranicą nie ma pełnej jasności, co do stanowiska USA - powiedział Brzeziński.