Na nieco ponad miesiąc przed amerykańskimi wyborami prezydenckimi w sondażach prowadzi Demokrata Joe Biden. Komentatorzy przypominają jednak, że w 2016 roku, kandydat Republikanów Donald Trump też nie był faworytem i w badaniach sondażowych przegrywał z Hillary Clinton.
Sondaże ogólnokrajowe nie są jednak w USA tak optymalnym narzędziem jak w krajach europejskich, gdyż amerykańskiego prezydenta nie wybiera się w głosowaniu powszechnym. Przed czterema laty Clinton uzyskała blisko trzy miliony głosów więcej, ale w wyborach niespodziewanie poległa. Przyczyną była porażka w kilku kluczowych wahających się stanach, w tym w Pensylwanii oraz na Florydzie. Finalnie więcej głosów stanowych elektorów uzyskał Trump (304 do 227).
W amerykańskim procesie wyborczym to właśnie elektorzy ostatecznie wybierają prezydenta. Każdy stan ma przypisaną ich określoną liczbę, zależną od ludności. Chociaż nie wymaga tego ani Konstytucja USA, ani prawo federalne, elektorzy wyłaniają przywódcę państwa w oparciu o rezultaty wyborów powszechnych w ich stanach. By wygrać trzeba mieć poparcie minimum 270.
Jak więc przedstawiają się sondaże w kluczowych w tym roku stanach? W większości korzystnie dla Bidena. Wynika z nich, że Demokraci mają spore szanse na odbicie Republikanom Arizony, Wisconsin i Michigan.
Biden prowadzi też w zapewniającej 20 głosów elektorskich Pensylwanii, w której się urodził. Na Florydzie z 29 głosami elektorskimi toczy się zacięta batalia – Demokratom mocno pomaga w niej miliarder Michael Bloomberg. Były burmistrz Nowego Jorku przepadł w prawyborach tej partii, ale przekazał 100 mln USD na kampanię Bidena na Florydzie. W 2016 roku Trump zwyciężył i na Florydzie i na Pensylwanii. Przewaga Republikanów topnieje w Georgii i w Teksasie, dotychczas bastionach GOP. Ani tu ani tu RealClearPolitics nie przyznaje jednak wygranej Bidenowi.
Republikanie liczą jednak, że podobnie, jak w 2016 roku, wyborcy Trumpa są w sondażach niedoszacowani. Potwierdzają to badania firmy marketingowej CloudResearch. Wynika z nich, że Republikanie i niezależni wyborcy ponad dwukrotnie częściej niż Demokraci ukrywają przed ankieterami swoje prawdziwe polityczne przekonania.