Ameryka wstrzymuje oddech. Trwa liczenie głosów. Nie brakuje problemów
Wschodnie części stanów Indiana i Kentucky były pierwszymi regionami w USA, w których zakończyło się we wtorek głosowanie w wyborach do Kongresu i władz stanowych. Władze ostrzegają jednak, że w niektórych przypadkach liczenie głosów może zająć kilka dni. Nie wszędzie liczenie głosów odbędzie się tak szybko; władze Pensylwanii ostrzegły, że rozstrzygnięcie kluczowego wyścigu o mandat senatora z tego stanu może zająć nawet kilka dni, m.in. ze względu na lokalne przepisy dotyczące liczenia głosów korespondencyjnych.
Wyścig w Pensylwanii może przesądzić o to, która z partii będzie miała większość. Podobnie długo może potrwać wyłonienie zwycięzców w innym kluczowym stanie, Arizonie.
Tymczasem właśnie w tym stanie, dokładnie w hrabstwie Maricopa w ok. 20 proc. lokali wyborczych doszło do awarii maszyn do liczenia głosów, podały lokalne władze. Zaznaczyły jednak, że mimo to wyborcy nadal mogli oddawać głosy.
Jak powiedział podczas konferencji prasowej Bill Gates prezes rady hrabstwa Maricopa, problemy z maszynami do liczenia głosów odnotowano w 40 z 223 lokali wyborczych. Maszyny te nie odczytują w prawidłowy sposób wypełnionych kart wyborczych. Gates zaznaczył, że nad problemem pracują technicy, a wyborcy mają wybór, by albo poczekać na rozwiązanie problemu, albo wrzucić głos do zabezpieczonej skrzynki.
Przedstawiciel federalnej Agencji Cyberbezpieczeństwa i Bezpieczeństwa Infrastruktury (CISA) powiedział z kolei podczas konferencji prasowej, że awaria nie jest "niczym niezwykłym" i że amerykańskie służby nie posiadają informacji o żadnym "konkretnym lub wiarygodnym" zagrożeniu dla systemów wyborczych w USA.
Oburzenie tym faktem wyraził były prezydent Donald Trump. "To, co się dzieje, jest bardzo, bardzo niesprawiedliwe", powiedział w wideo opublikowanym na swoim portalu Truth Social. Wezwał też do protestów.
"Mówią, że maszyny nie działają. Mówią, że kończy im się papier". Były prezydent wyraził też wątpliwości co do przebiegu głosowania w innych stanach, m.in. w Pensylwanii i Detroit w Michigan.
"Sytuacja z głosami korespondencyjnymi w Detroit jest BARDZO ZŁA. Ludzie przychodzą do lokali, by tylko usłyszeć, +przepraszam, już zagłosowałeś+. Protestujcie, protestujcie, protestujcie!", napisał. Miejscowe władze mocno zaprzeczyły, by takie sytuacje miały miejsce.
Wiadomo już, że Republikanie Todd Young z Indiany oraz Tim Scott z Karoliny Połudiowej obronią swoje reelekcje, zaś w Vermont wygra dotychczasowy senator Peter Welch, podał ośrodek Edison Research, w oparciu o cząstkowe wyniki wyborów.
Są to pierwsze wyścigi, w których zapadły nieoficjalne rozstrzygnięcia. Wszyscy trzej byli zdecydowanymi faworytami w swoich pojedynkach.
Wiadomo też, że reelekcję uzyskał republikański senator Rand Paul z Kentucky, podała agencja AP, opierając się na cząstkowych wynikach wyborów. Paul jest znany m.in. z izolacjonistycznych poglądów na politykę zagraniczną i sceptycznego podejścia do pomocy dla Ukrainy.
Chwilę po godzinie 2 w nocy (czasu środkowo-europejskiego) Polska Agencja Prasowa poinformowała w oparciu o informacje przekazane przez CNN, że reelekcję uzyskał też senator Republikanów z Florydy Marco Rubio oraz republikański gubernator tego stanu Ron DeSantis. Telewizja ogłosiła też zwycięstwa trzech innych Republikanów w pojedynkach o Senat w konserwatywnych stanach Południa.
Agencja AP przed 3 w nocy (czasu środkowo-europejskiego) podała z kolei, że Demokratka Maura Healey wygra wyścig o fotel gubernatora stanu Massachusetts, stając się pierwszą kobietą i pierwszą lesbijką na tym stanowisku. W Marylandzie pierwszym czarnoskórym gubernatorem zostanie Demokrata Wes Moore.
25-letni aktywista na rzecz ograniczenia prawa do posiadania broni Maxwell Alejandro Frost zdobędzie na Florydzie mandat do Izby Reprezentantów, stając się pierwszym reprezentantem pokolenia Z w Kongresie - podała agencja AP.
Frost to były lider studenckiej organizacji "March for Our Lives", założonej w reakcji na masakrę w szkole średniej w Parkland na Florydzie.
Kandydat Demokratów zostanie jednym z najmłodszych w historii kongresmenów i według mediów pierwszym przedstawicielem pokolenia Z, czyli osób urodzonych po 1997 roku.
Najświeższe dane wkrótce.