Kancelaria Mossack Fonseca, która znalazła się w centrum gigantycznej afery „Panama Papers”, skomentowała wyciek ponad 11 milionów dokumentów poświadczających unikanie płacenia podatków w swoich krajach przez ponad 140 osób ze świata polityki, mediów, biznesu i sportu.
– Jesteśmy zdumieni, że nikt nie powiedział „hej, ktoś tu popełnił przestępstwo” – mówił agencji Reuters współwłaściciel firmy Ramon Fonseca. – Świat już zdecydował, że prawo do prywatności już nie obowiązuje – dodał. Według niego, wyciek był wynikiem działań hakerskich z serwera zlokalizowanego poza Panamą.
W liście do „The Guardian” rzecznik kancelarii groził procesem mediom z całego świata za nielegalne ujawnienie tajemnic firmy. Mossack Fonseca wysłał również skargę do prokuratury generalnej Panamy.
W niedzielę w wyniku międzynarodowego dziennikarskiego śledztwa światło dzienne ujrzała afera na ogromną skalę – okazało się bowiem, że około 140 polityków, celebrytów i sportowców korzystało z usług bankowych w rajach podatkowych. Wyciekło prawie 11 milionów dokumentów, które ujawniają nazwiska osób korzystających z podobnych usług. Wśród nich znajdują się m.in. Władimir Putin, Petro Poroszenko i Lionel Messi. Bogatych klientów obsługiwała panamska kancelaria Mossack Fonseca.
W dokumentach są nazwiska trzech Polaków – przedsiębiorców Mariusza Waltera i Marka Profusa oraz byłego prezydenta Warszawy Pawła Piskorskiego. Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział śledztwo w sprawie polskich wątków afery.
CZYTAJ RÓWNIEŻ
Messi pozywa ponad 100 redakcji z całego świata. Wśród nich "Gazetę Wyborczą"
Powstanie zespół badający polskie wątki afery "Panama Papers". "Podjęto już pierwsze działania"