Dlaczego japońskie dzieci noszą plecak, który waży więcej niż one?

Czarny albo czerwony, twardy jak skorupa żółwia, kosztuje majątek i waży więcej niż samo dziecko. A mimo to – każdy japoński pierwszoklasista go ma. Tornister randoseru to nie tylko szkolny plecak, ale poważna sprawa rodzinna. I to taka, którą planuje się… z rocznym wyprzedzeniem.
Tornister za dwa tysiące? W Japonii to norma
Randoseru to coś więcej niż plecak. To rytuał, tradycja i inwestycja - emocjonalna i finansowa. Chociaż nie wymaga go żadne prawo, a szkoły nie nakładają obowiązku jego posiadania, niemal wszystkie dzieci w Japonii idą z nim w pierwszy dzień szkoły. I to niezależnie od tego, że całość – z podręcznikami – może ważyć nawet 5 kilogramów.
Jak mówi pani Sato, która plecak kupowała już dla dzieci i wnuków.
- Kupno randoseru to kwestia tradycji i wspólnoty
- tłumaczy.
Średnia cena? Ponad 1500 zł. Najdroższe modele - trzy razy tyle. Mimo to wiosną w całym kraju zaczyna się „rankatsu”, czyli gorączka tornistrowych zakupów. Renomowane firmy otwierają zapisy, a ci, którzy się spóźnią, muszą obejść się smakiem - tak było w przypadku znanej firmy Tsuchiya Bag, która już we wrześniu zamknęła listę zamówień.
– To była dobra decyzja
– mówi pani Sato z ulgą.
Plecak jak z armii – i jak z muzeum
Randoseru nie wziął się znikąd. Pomysł na ten sztywny plecak narodził się… w armii. W XIX wieku, w szkole dla młodzieży arystokratycznej, postanowiono, że uczniowie nie będą już przyjeżdżać w lektykach i z asystą służby. Każdy miał nosić swoje książki samodzielnie – na plecach. Wzorcem był holenderski wojskowy plecak – ransel.
Momentem przełomowym był 1887 rok, kiedy premier Hirobumi Ito podarował randoseru księciu Yoshihito. Od tego czasu tornister z wojskowego gadżetu stał się symbolem narodowej edukacji i kulturowego porządku. Po II wojnie światowej firmy zaczęły wręczać je dzieciom pracowników jako symbol jedności i lojalności.
Dziś randoseru występuje w niemal każdym kolorze (choć czarny i różowy rządzą), a niektóre modele – jak te zaprojektowane po tsunami w 2011 roku – potrafią nawet utrzymać dziecko na powierzchni wody. Nie brakuje też wersji ekologicznych, ręcznie szytych i… z opcją własnego projektu.
Tornister z duszą...i gwarancją na sześć lat
Choć wyglądają niemal identycznie, randoseru różnią się detalami: klamrami, szwami, podszyciem. Ale najważniejsze jest to, że mają przetrwać sześć lat.
- Najwyższej jakości randoseru z upływem czasu staje się coraz lepsze, ponieważ osadzają się na nim warstwy wspomnień z dzieciństwa
- reklamują producenci.
Japońskie media donoszą, że dzieci - gdy już z nich wyrosną - zamieniają stare plecaki w pamiątki dla dziadków: portfele, etui, ramki do zdjęć.
- Moja praca polega na utrwalaniu wspomnień
– mówi Nishikawa Masako, specjalistka od przerabiania randoseru.
Niektóre miasta, jak Hitachi czy Fukui, rozdają plecaki za darmo albo przekazują je potrzebującym rodzinom. Ale najbardziej wybredni rodzice i tak wybierają ręczną robotę i czekają w kolejkach na nowe kolekcje. Bo randoseru to nie jest zwykły plecak. To trochę jak japońska wersja tornistrowego Rolls-Royce’a - ma trwać, wyglądać i wzruszać.
Źródło: Republika, pap
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X