– Jeśli każdy z nas przeliczy karty, będzie pilnował frekwencji, przypilnuje urny, to mamy pewność, że głosy nie zostaną dorzucone – powiedział Marcin Dybowski (Ruch Kontroli Wyborów), który był gościem red. Michaliny Szymborskiej w Telewizji Republika.
– Praca komisji nie zaczyna się w dniu wyborów. Komisja jest odpowiedzialna za wcześniejsze dni – odbiór kart wyborczych, materiałów… Jest wymagane by ta dzienna komisja wyborcza przeliczyła dwukrotnie karty wyborcze, trzeba o tym pamiętać. Trzeba opakować, opieczętować te karty. Stempel musi być na opakowaniu. Jeśli zostawimy wszystkie materiały w pomieszczeniu na klucz… Nie mamy pewności czy te karty są bezpieczne – mówił Dybowski.
– Zamknięcie pomieszczenia na klucz nie daje gwarancji bezpieczeństwa. Trzeba zastosować więcej środków ostrożności. Sfotografować, sprawdzić czy z fotografią wszystko się zgadza. Trzeba zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Z przepisów wynika, że Obwodowa Komisja Wyborcza może obradować w 2/3 składu… Państwowa Komisja Wyborcza zmniejszyło tę granicę do połowy… Tak aby wystarczyli „sami swoi” – dodał.
Sprytne metody fałszerzy
– Pójdźmy na mszę świętą w sobotę, żeby w niedzielę być cały czas w komisjach wyborczych. Jeśli każdy z nas przeliczy karty, będzie pilnował frekwencji, przypilnuje urny, to mamy pewność, że głosy nie zostaną dorzucone – stwierdził gość programu.
– Państwowa Komisja Wyborcza nie zgodziła się na transmisję online z lokali wyborczych, bo moglibyśmy zobaczyć jaka była rzeczywista frekwencja. Pytanie czy PKW stanęła na wysokości zadania po stronie fałszerzy? – stwierdził
– Jeśli ktoś się z nami umawia na daną godzinę, mówi, żebyśmy nie przychodzili wcześniej, to przyjdźmy wcześniej (godzinę, pół godziny), bo wtedy często dochodzi do fałszerstw – zakończył Marcin Dybowski.