W ubiegłym tygodniu media donosiły, że Rafał Ziemkiewicz miał zostać kandydatem Ruchu Narodowego w nadchodzących wyborach prezydenckich. W "Chłodnym okiem" publicysta przyznał, że faktycznie otrzymał taką propozycję.

Ziemkiewicz mówił, że nie chciał rozpowszechniać tej informacji, jednak w związku z tym, że wyciekła do mediów, postanowił, że nie będzie milczał. - Znalazłem się w sytuacji głupiej, nie było z niej dobrego wyjścia. Nie da się ukryć, że propozycja padła. Przespałem się z nią, ale zdecydowałem, że jej nie podejmę - mówił. - Zadzwonił do mnie dziennikarz "Faktu" i powiedział że wie o tej propozycji. To co miałem powiedzieć? - pytał.

Jak dodał, uznał, że nie będzie bawił się w redaktora Tomasza Lisa i przez spekulowanie nabijał swojej popularności. - Byłoby to poniżej mojej godności - podkreślił, tłumacząc, że właśnie dlatego postanowił uciąć spekulacje.

Ziemkiewicz odniósł się także do jednego z artykuł na swój temat. W "Gazecie Polskiej Codziennie" ukazał się artykuł Jakuba Pilarka wyrażający oburzenie, że ja ośmielałem się rozważać taką propozycję - mówił. Jak dodał, autor zastanawia w niej się, czy publicysta jest agentem czy półgłówkiem. - W tekście ogólnie chodzi o to, że Putin jest zły. A co ja mam wspólnego z Putinem? – pytał. Zdaniem publicysty tego typu tezom towarzyszy myślenie, że "wszystko, co nie jest Jarosławem Kaczyńskim jest Putinem".

Jak dodał, przy takim sposobie myślenia Platforma Obywatelska będzie rządzić wiecznie bez względu na to, jak daleko się jeszcze posunie.