Wrzesień 2024 może pobić rekordy ciepła. Zepchnie z pudła 1947 r.
Tegoroczny wrzesień może być jednym z najcieplejszych od początku pomiarów meteorologicznych. Jest jeden rocznik wśród rekordów ciepła, który może zaskakiwać
Klimatolog IMGW-PIB dr Dawid Biernacik przewiduje, że tegoroczny wrzesień może być jednym z najcieplejszych od 1951 r. Według danych IMGW-PIB temperatura w tym miesiącu jest (do 5.09) o około 5,7 st. C wyższa od średniej temperatur, jakie zanotowano we wrześniu w wieloleciu 1991-2020. Ekspert zaznaczył, że dotychczas najcieplejszy w Polsce był wrzesień 2023 r.
„Jednak jest szansa, że tegoroczny będzie cieplejszy” – powiedział.
Podkreślił również, że meteorologiczny sezon letni (czerwiec, lipiec, sierpień) w 2024 r. należał do bardzo ciepłych. Według wstępnych pomiarów ten sezon był drugim najcieplejszym od 1951 r. Średnia temperatura powietrza w tych miesiącach wynosiła 19,7 st. C. Jeszcze do lat 70. szacowało się, że średnia temperatura latem wynosi w Polsce poniżej 17 st. C.
Dr Biernacik wskazał, że obserwowany od lat wzrost temperatury ma źródło antropogeniczne.
"Nie ma wątpliwości, że współczesną zmianę klimatu wywołał człowiek, który od wybuchu rewolucji przemysłowej w XVIII w. na masową skalę wykorzystuje paliwa kopalne" – powiedział.
W kontekście tych słów pewne zdziwienie budzi fakt, że na podium trzech rekordowo ciepłych wrześni zajmuje miejsce bardzo odległy rocznik. Dotychczas najcieplejszy był wrzesień 2023, który pobił rekord wrześniowych upałów z roku 1999. Trzecie miejsce na podium zajmuje rok 1947, kiedy średnia temperatura była 2,53 stopnia powyżej normy.
Klimatolog zapytany o to, czy silne upały staną się normalnością w okresach letnich, wytłumaczył, że ocieplenie klimatu jest procesem wieloletnim. Możemy doświadczać dłuższego lata, częstszych fal upałów, ale ekspert ostrzegł, że nie wyklucza to deszczowych i chłodniejszych lat.
Skutki ocieplenia klimatu w Polsce są odczuwalne już dziś. Dr Biernacik ostrzegł, że możemy borykać się naprzemiennie z dłuższymi okresami bez opadów i z gwałtownymi ulewami.
Źródło: Republika/PAP