Wróciły „stare, dobre czasy”. Jak za pierwszych rządów Tuska - szczytem marzeń Polaków ma być praca u bauera w Niemczech przy zbiórce szparagów?!
W portalu wp.pl ukazał się entuzjastyczny materiał zachwalający uroki pracy sezonowej za granicą, w tym zbierania... szparagów w Niemczech. Bohaterka, Anna, ma od 20 lat taki właśnie sposob na życie. Po trwającej trzy miesiące pracy dostaje na rękę około 40 tys. zł. "Myślę, że to dobra stawka", stwierdza zadowolona Polka. A to przecież nie jedyne korzyści wiążące się pracą u niemieckiego bauera. "Jest (...) projektor i rzutnik, więc da się oglądać telewizję. Do tego bilard, piłkarzyki i lotki. - Jeśli ktoś ma siłę po pracy, może się miło zrelaksować" - śmieje się Anna", a co skrupulatnie notuje dziennikarka wp.pl. Jakby tego było jeszcze mało, bauer zapewnia także (darmowo!) wodę i ziemniaki. "Mamy je nielimitowane, bo szef ma jeszcze restaurację, możemy je brać kilogramami", stwierdza 40-letnia Anna. Żyć nie umierać!
Z czym kojarzyły się pierwsze rządy Tuska? Wysokie bezrobocie, zakupy na zeszyt? Nie tylko. Był jeszcze słynny "zestaw Niesiołowskiego" - szczaw i mirabelki, a dla ambitnych - praca za granicą - np. zbiór szparagów w Niemczech. Gdy nastał rząd Prawa i Sprawiedliwości, nasi "zachodni przyjaciele" utyskiwali, że Polacy przestali przyjeżdżać do tej ciężkiej i żmudnej roboty, której Niemcom raczej nie chciało się wykonywać. "Nie ma komu zbierać szparagów", alarmowały media zza Odry. Teraz, przy "drugim Tusku" może się to zmienić i do szczupłej, ale wypróbowanej kadry z Polski, która nie zrezygnowała z saksów nawet w czasach opresyjnych rządów PiS, dołączy nowe pokolenie. Ktoś przecież musi wykonywać ciężką i nieskomplikowaną pracę w "Rajchu"! Polacy, co zauważono już za Himmlera, nadają się do tego wspaniale.
"Anna od 20 lat spędza pół roku na szparagach i malinach w Niemczech. - Nie pracujemy na akord, tylko na godziny. Stawka jest taka, jak w całych Niemczech. Po trzech miesiącach dostaję na rękę około 40 tysięcy złotych i myślę, że to dobra stawka" - powiedziała kobieta reporterce wp.pl.
Nominalnie Polka pracuje 10 godzin dziennie przez sześć dni w tygodniu, ale, gdy jest potrzeba (np. w weekendy) czas pracy - to oferta dla chętnych - można sobie wydłużyć.
"Zaczynamy od 7:00 do 12:00, potem mamy dwie godziny przerwy w miejscu zamieszkania - możemy wtedy zjeść obiad i odpocząć. O 14:00 wracamy do pracy i jesteśmy tam do 19:00", opisuje kobieta i dodaje: "Nie pracujemy na akord, tylko na godziny. Stawka jest taka, jak w całych Niemczech - 12,41 euro. Jeśli ktoś chce wypracować więcej i bierze nadgodziny, może dojść do 3,5-4 tys. euro miesięcznie. Po trzech miesiącach dostaję na rękę około 40 tysięcy złotych i myślę, że to dobra stawka", stwierdza z satysfakcją.
Anna, ja już wspomnieliśmy, pracuje sezonowo w Niemczech od 20 lat. W tym roku dołączy do niej 17-letnia córka. "Ona też chce spróbować pracy tutaj, na malinach. Będzie miała okazję, żeby się wykazać", zauważa z nadzieją, ale i z dumą.
Niestety, nie wszyscy odnoszą się do ambitnego planu saksów w Niemczech z podobnym entuzjazmem. Część internautów zareagowała na materiał w wp.pl bardzo krytycznie. Oto niektóre z wpisów pod tekstem w portalu: "nie wierzę... Pół roku rządów i już reklamujące zbieranie szparagów... Masakra", "Tusk otworzył eldorado w niemczech moi wyborcy proszę się zapisywać", "Wygrał Tusk i już artykuły o szparagach dla Polaków i pracy sezonowej. Tragedia w Polsce bezrobocie rośnie a tam w niemczech potrzeba niewolników", ".......tak wygląda perspektywa dla młodych Polaków gdy wybiorą PO PSL i 2050", "Arbeit Macht Frei".
Widzimy, że na 20-lecie Polski w UE, Ambasada Niemiec ruszyła z ogólnopolską kampanią reklamową. pic.twitter.com/hSrB6a0cfy
— NowyŚwiat24 (@NowySwiat24) May 15, 2024
To jest niesamowite, jak oni naganiają na te szparagi. Dnia nie ma bez takich materiałów. https://t.co/wVhk9WElZo
— Zygfryd Czaban (@CDzwoni) May 15, 2024