Woyciechowski: Lista Milczanowskiego była jawna od 2002 roku
Nikt wcześniej nie domagał się dostępu do listy Milczanowskiego. Kiedy okazało się, że IPN jej nie posiada zwróciłem się do posła Zbigniewa Girzyńskiego, aby zbadał tę sprawę – oświadczył na antenie TV Republika Piotr Woyciechowski.
Były członek komisji weryfikacji WSI powiedział, że od 2002 r. roku lista Milczanowskiego nie była tajna. – Po wprowadzeniu nowych przepisów ustawy o ochronie informacji niejawnych wszystkie materiały stały się jawne. W UOP zapomniano dokonać przeglądu tych dokumentów – stwierdził.
Z kolei Sebastian Rybarczyk mówił, że choć dokument przejrzał jedynie pobieżnie, to zwrócił uwagę na Stefana Niesiołowskiego, który jest tam opisany jako TW "Leopold". – Myślę, że trzeba dogłębnie zbadać tę sprawę, ponieważ możemy mieć do czynienia z kłamstwem lustracyjnym – przekonywał badacz służb specjalnych.
CZYTAJ TAKŻE: Były poseł PiS ujawnił w sieci listę Milczanowskiego
– Lista Macierewicza była o wiele szersza dlatego, że uzupełniono ją o osoby współpracują z komunistycznym wywiadem i WSW. Jednak wydaje mi się, że artykuł, który na temat Niesiołowskiego napisał dr Piotr Gontarczyk w sposób mocny udowadnia, że nie był on tajnym współpracownikiem – odpowiedział Woyciechowski.
Gość TV Republika tłumaczył również, dlaczego w jego opinii zbiór zastrzeżony IPN powinien zostać zlikwidowany. – Przede wszystkim jego istnienie przeszkadza w badaniach historycznych i w ściganiu przestępstw komunistycznych. Co więcej, jest to pewnego rodzaju pępowina, która łączy obecne służby specjalne z PRL-em – mówił Woyciechowski, dodając, że dopóki zbiór zastrzeżony będzie istniał, dopóty, w sposób naturalny, IPN będzie poddany kontroli operacyjnej ze strony ABW.
Zdaniem Rybarczyka utrzymywanie zbioru "Z" jest bardzo dwuznaczne. – Mieliśmy już do czynienia z dokumentacją, która została wyjęta z tego zboru. Wówczas okazało się, że są to dokumenty, które spokojnie mogłyby znajdować się w jawnych archiwach IPN. W związku z tym uważam, że trzeba go udostępnić jak najszybciej, ponieważ doszło do zmiany władzy i czeka nas wkrótce kolejna wojna na kwity – przekonywał.