Prawie milion za konferencję? Impreza BOŚ Banku pod lupą – posłowie żądają kontroli NIK-u
Prawie 900 tysięcy złotych – tyle kosztowała dwudniowa „konferencja” Banku Ochrony Środowiska w luksusowym Hotelu Gołębiewski w Mikołajkach (24–25 października 2025 r.). Ujawniona faktura z tego wydarzenia zszokowała opinię publiczną. Dokument pokazuje, że gros wydatków poszło na bankiety, noclegi i „inne usługi”, a zaledwie ułamek na samą salę konferencyjną. Sprawa wywołała ostrą krytykę nie tylko wśród internautów i opozycji, ale również w parlamencie – połączone komisje sejmowe jednogłośnie zażądały kontroli Najwyższej Izby Kontroli. Tymczasem bank milczy, podobnie jak jego główny akcjonariusz – państwowy Fundusz Ochrony Środowiska – oraz minister klimatu i środowiska. Czy tak ma wyglądać gospodarowanie publicznym groszem pod rządami koalicji 13 grudnia?
Rozpasana „konferencja” za 894 tys. zł – co ujawnia faktura?
Faktura z Hotelu Gołębiewski dla BOŚ Banku (wydarzenie 24–25.10.2025) opiewa na 894 964,25 zł brutto. Dokument pokazuje m.in. koszty noclegów, usług gastronomicznych i wynajmu sali konferencyjnej
Źródło: x.com (Piotr Nisztor)
Według ujawnionej faktury wystawionej 28 października 2025 r., dwudniowa impreza w pięciogwiazdkowym hotelu w Mikołajkach kosztowała 894 964,25 zł brutto. W ramach tej kwoty na sam wynajem sali konferencyjnej przeznaczono jedynie około 14 tys. zł, podczas gdy pozostałe ok. 880 tys. zł pochłonęły głównie „usługi gastronomiczne”, noclegi oraz bliżej niesprecyzowane „usługi inne”. Innymi słowy – z rachunku wynika, że bank zapłacił fortunę za wystawne bankiety, hotelowe pokoje i dodatkowe atrakcje, a nie za merytoryczną część konferencji. Nic dziwnego, że dziennikarz śledczy Piotr Nisztor już na wstępie pytał retorycznie, czy to w ogóle była konferencja, czy raczej zwykła „impreza?”.
Z dokumentu – sygnowanego logo Hotelu Gołębiewski – można wyczytać, że wydarzenie trwało od 24 do 25 października 2025, a więc obejmowało jeden nocleg dla uczestników. Szczegółowe pozycje faktury potwierdzają skalę rozmachu: setki tysięcy złotych wydano na catering i bufety oraz na pokoje hotelowe dla uczestników. Osobną kategorię stanowią „usługi inne” – tu kryje się prawdopodobnie oprawa rozrywkowa, dodatkowe atrakcje czy np. obsługa techniczna. Sala konferencyjna okazała się zaś najmniejszym wydatkiem, co stawia pod znakiem zapytania rzeczywisty charakter tego wyjazdu. Czyżby integracyjny raut za państwowe pieniądze, zamaskowany jako konferencja?
Co więcej, faktura wskazuje, że BOŚ Bank dokonał znacznej przedpłaty – prawdopodobnie, aby potwierdzić rezerwację. Ostatecznie do zapłaty (po odliczeniu zaliczki) pozostała kwota 357 993,70 zł z terminem płatności 11 listopada 2025. Łączny rachunek – blisko 895 tys. zł – to suma ogromna dla państwowej instytucji finansowej. Dla uświadomienia skali: to równowartość rocznych zarobków kilkunastu nauczycieli lub pełnego wyposażenia wiejskiej szkoły. Piotr Nisztor zwrócił uwagę, że to także kwota rzędu rocznych kosztów utrzymania ważnych instytucji publicznych. Czy bank faktycznie już wydał te pieniądze? Niestety, odpowiedzi brak. BOŚ Bank nie odpowiedział na pytania wysłane w tej sprawie. Cisza informacyjna tylko podsyca podejrzenia, że coś jest nie tak.
Parlament reaguje – komisje żądają kontroli NIK
Skandal wokół „konferencji” w Mikołajkach szybko przeniósł się na forum parlamentu. 18 grudnia 2025 r. odbyło się burzliwe posiedzenie połączonych Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych oraz Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, na którym posłowie wszystkich opcji wyrazili oburzenie ujawnionymi informacjami. Poseł Marek Suski (PiS) formalnie zaproponował wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o wszczęcie kontroli w BOŚ Banku w celu zbadania legalności i gospodarności wydawania środków przez tę instytucję.
Wniosek połączonych komisji sejmowych z 18 grudnia 2025 r. – posłowie żądają od NIK kontroli wydatków Banku Ochrony Środowiska, w tym kosztów feralnej konferencji w Mikołajkach:
Źródło: x.com (Piotr Nisztor)
Jak czytamy we wniosku komisji, punktem wyjścia są „doniesienia medialne” o kontrowersyjnej konferencji w Mikołajkach. Posłowie jasno wskazali, że BOŚ – bank kontrolowany w ponad 60% przez państwowe podmioty – zorganizował w październiku 2025 r. kosztowną imprezę w „bliżej nieokreślonym zakresie” i że faktura opiewała na astronomiczną sumę ok. 895 tys. zł. Podkreślono również, że bank nie udzielił odpowiedzi na pytania dotyczące tego wydatku – co samo w sobie jest alarmujące. W uzasadnieniu wniosku komisje uznały konieczność zbadania, czy wydatkowanie takiej kwoty miało podstawy merytoryczne i czy nie doszło do marnotrawstwa środków publicznych. Innymi słowy: czy nie doszło do niegospodarności.
Wniosek posłów nie ogranicza się zresztą tylko do samej imprezy w Mikołajkach. Komisje rozszerzyły żądanie kontroli NIK na dwie dodatkowe kwestie w BOŚ Banku: po pierwsze, pojawiły się informacje, że niektórzy dyrektorzy banku, mający mieszkania w Warszawie, korzystali na koszt firmy z hoteli i mieszkań służbowych w stolicy. Jeśli to prawda, oznaczałoby to skandaliczne nadużycia – de facto fundowanie menedżerom życia w luksusie za pieniądze państwowego banku. Po drugie, posłowie chcą, by NIK skontrolował wydatki z kart służbowych BOŚ, czy nie finansowano nimi prywatnych celów (np. prywatnych kolacji, dojazdów). Ta część wniosku sugeruje, że konferencja w Mikołajkach mogła być tylko wierzchołkiem góry lodowej, a w banku panowała szersza atmosfera przyzwolenia na korzystanie z firmowej kasy jak z prywatnego portfela.
Wniosek – podpisany przez przewodniczącego komisji energii Marka Suskiego oraz wiceprzewodniczącego komisji środowiska Pawła Sałka – został jednogłośnie przyjęty przez połączone komisje. To znamienne, bo oznacza, że również posłowie nowej koalicji rządzącej nie odważyli się bronić BOŚ Banku w tej sprawie. NIK ma więc zielone światło do wejścia do BOŚ Banku.
Piotr Nisztor ujawnia: faktura, pytania i… cisza z BOŚ oraz resortu klimatu
Kulisy tej afery nie wyszłyby na jaw, gdyby nie praca dziennikarza śledczego Republiki Piotra Nisztora. To on jako pierwszy dotarł do faktury z Hotelu Gołębiewski i ujawnił jej treść publicznie na platformie X.
W tym jednym tweecie zawarł sedno sprawy: ogromny koszt, pytanie o realizację płatności oraz wezwanie do odpowiedzi pod adresem minister klimatu i środowiska Magdaleny Hennig-Kloski (Polska 2050), która nominalnie nadzoruje politykę środowiskową państwa i pośrednio głównego akcjonariusza banku.
Reakcja ze strony zainteresowanych? „I co? Cisza.” – podsumował gorzko Nisztor kilka dni później. Zarówno zarząd BOŚ Banku, jak i nadzorujący go oficjele nabrali wody w usta. Dziennikarz ujawnił, że bank nie odpowiedział na jego szczegółowe pytania dotyczące nie tylko samego wyjazdu do Mikołajek, ale także innych wydatków – m.in. korzystania ze służbowego auta przez jednego z członków zarządu banku. Wygląda więc na to, że w BOŚ może być więcej potencjalnych nadużyć, a konferencja była dla dziennikarza punktem wyjścia do szerszej analizy finansów banku. Mimo to reakcją władz banku jest całkowity brak komentarza. Podobnie Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (posiadający 58,05% akcji BOŚ), jak i minister Hennig-Kloska – milczą jak zaklęci. Taka zmowa milczenia budzi poważne wątpliwości. Czyżby wszyscy liczyli, że sprawa przycichnie, a opinia publiczna zajmie się czym innym?
Opozycja krytykuje nieudolność koalicji 13 grudnia
Afera wywołała prawdziwą burzę polityczną. Politycy opozycji nie kryją oburzenia i wskazują tę historię jako symbol niegospodarności obecnej władzy. Poseł Janusz Kowalski (PiS) w ostrym tonie wytknął rządzącym hipokryzję:
Inni komentatorzy przypominają, że Bank Ochrony Środowiska miał wspierać zieloną transformację i ekologię, a nie finansować rauty dla swoich władz. „Zielony bank” – jak bywa nazywany BOŚ – stał się obiektem kpin. Internauci ironizują, że najwyraźniej troszczy się o „dobre samopoczucie” swoich dyrektorów bardziej niż o środowisko. Fakt, że minister Magdalena Hennig-Kloska milczy, jest przez opozycję odczytywany jednoznacznie: albo nie panuje nad podległym sektorem, albo – co gorsza – próbuje sprawę przemilczeć, by nie szkodzić wizerunkowi rządu. Przypomnijmy: Hennig-Kloska to minister klimatu i środowiska, a to jej resortowi podlega NFOŚiGW – większościowy udziałowiec BOŚ. To jej bank „uciekł” z tak gigantycznymi wydatkami. Jeszcze niedawno politycy obecnej koalicji krytykowali poprzedników za domniemane nadużycia i obiecywali „oszczędne państwo”. Dziś, gdy przyszło rozliczyć ich z czynów, mamy przykład wręcz podręcznikowej rozrzutności.
Jedno jest pewne – ta sprawa to poważny test wiarygodności dla nowej władzy. Jeżeli koalicja 13 grudnia chce pokazać, że nie toleruje niegospodarności, powinna sama wyciągnąć konsekwencje: zdymisjonować osoby odpowiedzialne w banku, przeprosić za skandal i wprowadzić mechanizmy kontroli wydatków w spółkach Skarbu Państwa. Na razie mamy jednak zmowę milczenia. Nasuwa się pytanie: czy gdyby nie alarm podniesiony przez media, sprawa przeszłaby bez echa? Wiele wskazuje, że tak. Dlatego tak ważna jest rola patrzenia władzy na ręce. A władza – każda – powinna pamiętać, że publiczne pieniądze to nie prywatny folwark. Historia z Mikołajek może stać się symbolem arogancji władzy albo… jej opamiętania. Wybór należy do rządzących.
Źródła: Piotr Nisztor (Portal X), Portal Telewizji Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Sejm
Wiadomości
Najnowsze
Internauci chwalą Nawrockiego po spotkaniu z Zełenskim. Jasne upomnienie się o ofiary Wołynia
Tusk już się nawet nie kryje! ,,Takiej ilości głąbów w rządzie jeszcze nie było''
Niewygodne pytania do Tuska w Brukseli. "Bez medialnej ochrony to amator"