– Apeluję, abyście nie porównywali Żelaznej Damy, lady Thatcher do tej lawirantki, do tej kobiety, która kłamie, oszukuje. Oszukała Ślązaków. Do osoby, która jest odpowiedzialna za to, że teraz ginie Śląsk. Jak długo będziecie dawali się oszukiwać, okłamywać i głosować na ludzi, którzy niszczą nasz kraj? – apelował podczas wczorajszej debaty w Sejmie poseł Przemysław Wipler do polityków SLD, którzy właśnie mianem "Thatcher" okreslili premier Ewę Kopacz.
Kiedy w Sejmie pod osłoną nocy koalicja PO-PSL - jak mówią politycy opozycji - przepychała kolanem nowelę ustawy węglowej, doszło do wyjątkowo emocjonalnych wypowiedzi, czasem też i wymian zdań
W Semie zawrzało, kiedy na mównicę wszedł Przemysław Wipler. Jego ostre opinie zostały jednak sprowokowane wypowiedzią posła SLD Zbyszka Zaborowskiego. - Odrzucone zostały wszystkie poprawki SLD. Próbowaliśmy poprawić ustawę, która nie jest do poprawienia. Pani premier, lady Thatcher, ta ustawa jest dopchnięta kolanem - mówił Zaborowski.
Następnie głos zabrał Wipler, który zwrócił się do posłów lewicy, żeby nie porównywali premier Ewy Kopacz do Margaret Thatcher. Szefową rządu Wipler określił mianem "lawirantki, kobiety, która kłamie, oszukuje". Stwierdził też m.in., że premier "oszukała Ślązaków". W odpowiedzi część posłów zaczęła skandować "pijak" pod adresem posła Wiplera.
Na ratunek Ewie Kopacz pospieszył marszałek Sejmu, który powiedział, że znał lady Margaret Thatcher. – Pan nie jest politykiem jej wymiaru – powiedział do Wiplera Sikorski.
– Jestem przekonany, że Margaret Thatcher nie wyłudzałaby co miesiąc 3 tys. złotych na kilometrówki, mając samochód służbowy i ochroniarzy – odpowiedział polityk KNP.
Kiedy jeden z posłów zażądał wykluczenia Wiplera z obrad za obrażanie kobiet, ten dowodził, że "lawirantka" wcale nie jest określeniem obraźliwym.