Jest wystarczająco dużo podstaw prawnych, żeby ścigać za używanie określeń typu "polskie obozy śmierci", brakuje jednak woli politycznej i odwagi - ocenił Bronisław Wildstein odnosząc się do sprawy odmowy postępowania wobec pomówień wobec Polski przez niemieckie media.
Redaktor naczelny Telewizji Republika odniósł się do artykułu zamieszczonego w „Gazecie Polskiej”, który informuje, że prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia ws. pomówienia Polski przez niektóre niemieckie media używających określeń typu "polskie obozy śmierci”. Śledczy tłumaczą tę decyzję, twierdzeniem, że ne można karać z art. 132a kodeksu karnego, który przewidywał odpowiedzialność karną wobec tego, kto „publicznie pomawiał Naród Polski o udział, organizowanie lub odpowiedzialność za zbrodnie komunistyczne lub nazistowskie” stracił swą moc 30 września 2008 roku. Co więcej, w opinii prokuratury „zakwestionowane sformułowania nie są jednoznaczne” i „tyczyć się mogą tak geograficznego położenia obozów, jak i odpowiedzialnych za odbywającą się w nich eksterminację”.
- Moim zdaniem są przepisy, żeby ścigać pomówienie wobec Polski - podkreślił . Jak ocenił, mamy w tej sytuacji do czynienia z tchórzostwem prokuratury i próbą narzucenia opinii publicznej poglądu, że nie mamy możliwości przeciwstawienia się możnym tego świata. - Inne kraje są w stanie prowadzić taką politykę i dochodzić swego dobrego imienia, my nie – podkreślił Wildstein.
- Sprawa z polskimi obozami jest gigantycznym skandalem - stwierdził. W jego opinii stwierdzenie, że sprawa jest dwuznaczna ma jakieś logiczne usprawiedliwienie, jednak problem tkwi w tym, jak sprawa będzie interpretowana. Jak dodał, przekaz Niemców ma jednak służyć dzieleniu się z Polską odpowiedzialnością za II Wojnę Światową. - Próbuje się nawet insynuować, że obozy powstały dlatego, bo była sprzyjająca atmosfera – zaznaczył. Zdaniem redaktora naczelnego Telewizji Republika sam serial „Nasze matki, nasi ojcowie” – nazywany w Polsce - „Nazi matki nazi ojcowie” służy pokazaniu światu, że tak naprawdę to Niemcy są ofiarami wojny, to oni zostali zaatakowani, a w Polsce panują nastroje służące praktykom nazistowskim.
Wildstein stwierdził, że jedną z podstaw prawnych pozwalających ścigać za to pomówienie mógłby być przepis o negacji holocaustu. - Przecież jeżeli przyjmiemy, że to były polskie obozy koncentracyjne tzn. że nie było niemieckich planów eksterminacji żydów – tłumaczył.
- Jest wystarczająco dużo podstaw prawnych, ale brakuje woli politycznej i odwagi – skwitował Wildstein.
Najnowsze
Republika zdominowała konkurencję w Święto Niepodległości - rekordowa oglądalność i wyświetlenia w Internecie