Wiele zachowań na marszach LGBT można podciągnąć pod sianie zgorszenia i nieobyczajne zachowanie czy deprawację najmłodszych – mówił działacz społeczny Marian Kowalski, który był gościem red. Marcina Bąka w programie "Wolne Głosy" w Telewizji Republika.
– Mamy do czynienia z kontynuacją wojny hybrydowej "ulica i zagranica". Cała ta afera może zrujnować wizerunek Polski za granicą. Opcja prorosyjska może wykazać, że Polska prześladuje patriotów, którzy chcą powstrzymać tą lewacką nawałę – mówił Kowalski. – Trzeba naśladować naszych przeciwników politycznych (mam tu na myśli Warszawę i jej władzę) i rozwiązywać takie demonstracje. Trzeba tak robić, kiedy może dojść do zmiany trasy demonstracji – zaznaczył.
– Co mają robić patrioci, kiedy widzą, że porządek Polski i tradycja są tak brutalnie atakowane? (...) Modlitwa może być bardzo skuteczną metodą. (...) Jeżeli taka manifestacja miałaby zmienić trasę i wtargnąć do świątyni, to taki marsz powinien zostać rozwiązany – podkreślił Kowalski. – Wiele zachowań na marszach LGBT można podciągnąć pod sianie zgorszenia i nieobyczajne zachowanie czy deprawację najmłodszych – mówił.
– Takie przedsięwzięcia wymagają jakiegoś finansowania. Trzeba sprawdzić czy te organizacje są finansowane w sposób legalny. Trzeba sprawdzić skąd i do kogo trafiają takie pieniądze. Na pewno można zbadać jakieś nieścisłości. Państwo nie może być bierne – zaznaczył gość red. Bąka.
– W ubiegłym roku odbył się taki Marsz Równości w Lublinie. W tym roku nie wiadomo czy będzie. Mam nadzieję, że nie dojdzie do takiego wydarzenia. Jeśli w Lublinie istnieje jakieś środowisko LGBT, to nie jest prześladowane. Państwo polskie nie ma sobie w tej kwestii nic do zarzucenia (oprócz PRL-u, ale to nie był suwerenny twór). Prześladowanie osób LGBT w Polsce to mit założycielski – zakończył Marian Kowalski.