NASZ NEWS: ustawa wiatrakowa i układy KO na Opolszczyźnie
Jak ustalił nasz dziennikarz Janusz Życzkowski, na Opolszczyźnie w gminie Grodków mieszkańcy bezskutecznie protestują przeciwko planom budowy kolejnych farm wiatrowych. Władze nie chcą ich słuchać, bo same mają interes w ich powstaniu.
Samorządowiec-biznesmen i polityczne znajomości
Na terenie gminy Grodków trwają gorące spory dotyczące budowy nowych farm wiatrowych. Protesty mieszkańców, którzy alarmują o degradacji krajobrazu i spadku wartości nieruchomości, pozostają bez odpowiedzi lokalnych władz. Jak ustalił nasz dziennikarz Janusz Życzkowski, przewodniczący rady gminy sam posiada ziemię, na której planowane są wiatraki i chce na tym zarobić.
Według ustaleń Życzkowskiego, przewodniczący rady, który sam jest posiadaczem ziemskim, planuje zabudowę swoich działek wiatrakami. Sprawa budzi poważne wątpliwości natury etycznej, ponieważ jednocześnie uczestniczy w decyzjach dotyczących planów zagospodarowania przestrzennego. Samorządowiec chwali się w mediach społecznościowych kontaktami z politykami Koalicji Obywatelskiej. Na zdjęciach dostępnych w internecie widać go m.in. z Tomaszem Siemoniakiem, Barbarą Nowacką, Katarzyną Lubnauer i Witoldem Zembaczyńskim. To właśnie politycy KO aktywnie wspierali tzw. ustawę wiatrakową, która otworzyła drogę do budowy kolejnych farm w całej Polsce.
— To ewidentny konflikt interesów — mówią mieszkańcy Grodkowa, którzy czują się oszukani przez lokalne władze. W ich ocenie władze gminy działają nie w interesie społeczności, ale dla własnego zysku.
Niezadowolenie rośnie na tyle, że w październiku ma odbyć się referendum w sprawie odwołania władz gminy. Inicjatorzy głosowania podkreślają, że sprawa wiatraków to symbol lekceważenia mieszkańców przez lokalnych polityków i powiązanego z nimi biznesu.
Ustawa wiatrakowa od początku budziła ogromne kontrowersje. Zdaniem krytyków została przeforsowana przez Koalicję Obywatelską pod dyktando biznesu, a teraz jej skutki widoczne są na poziomie lokalnym. Przykład Grodkowa pokazuje, że zyskują ci, którzy mają odpowiednie polityczne znajomości i dostęp do decyzji samorządowych, a przegrywają zwykli mieszkańcy, którym nikt nie chce dać głosu.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Poranek Radia
Wiadomości
Najnowsze

UJAWNIAMY: Emerytalny skok na kasę w powiecie radomszczańskim? Kontrowersyjne zmiany statutu i burza wokół “premii”

Ryszard Rynkowski zaprzecza, że prowadził po alkoholu: sprawę będzie badać prokuratura

Rolnicy i górnicy na ulicach. Politycy w programie Miłosza Kłeczka o narastającym oporze wobec władzy
