– To nie mógł być przypadek, bo przypadkiem zniszczyć można jedno auto, a nie tyle samochodów – twierdzą ci, którzy zaparkowali na parkingu przy ul. 11 Lutego w Polkowicach (woj. dolnośląskie). Porysowane szyby i reflektory, wyryte w lakierze serca i krzywe linie na samochodach to widok na jednym z tamtejszych osiedli.
– Tata rano pojechał do pracy. Zniszczeń początkowo nie zauważył. Później zadzwonił i powiedział, że jego auto zostało porysowane. Poszedłem zobaczyć, czy to samo nie spotkało mnie. Na szczęście nie, ale przeszedłem się wzdłuż parkingu – opowiada pan Łukasz.
– Jedno auto porysowane, drugie, trzecie. W sumie naliczyłem ponad 30 uszkodzonych samochodów. Jedne mniej, drugie bardziej – relacjonuje mieszkaniec Polkowic.
– Większej imprezy zorganizowanej nie było, ale na ogrodach działkowych często są imprezy okolicznościowe. Może ktoś stamtąd wracał i się nudził – mówił mężczyzna.